Ponad 2 tysiące haseł dotyczących historii i życia codziennego w getcie warszawskim – wirtualne kompendium wiedzy na temat zamkniętej dzielnicy żydowskiej w Warszawie jest już dostępne. Ponadto, wybór haseł został wydany w wersji książkowej.
Znacznie wcześniej, bo już jesienią 1940 roku, nauczyciele rozpoczęli organizowanie tajnych zajęć w kuchniach dla dzieci, gdzie pracowało wielu pedagogów. Lekcje na poziomie szkoły podstawowej prowadzono również w innych placówkach opiekuńczych – półinternatach, świetlicach i schroniskach dla przesiedleńców oraz tzw. kącikach dziecięcych tworzonych dla najmłodszych przy komitetach domowych. Te ostatnie pełniły nie tylko funkcję świetlic, ale także – zwłaszcza w okresie przed zezwoleniem na ponowne otwarcie szkół – miejsc tajnego nauczania. Systematyczna nauka w szkołach rozpoczęła się w grudniu 1940 roku. Było to możliwe dzięki działalności Komisji Porozumiewawczej, w której spotkali się przedstawiciele różnych nurtów politycznych, organizacji społecznych i oświatowych. Na mocy wspólnych ustaleń szkołom pozostawiono swobodę wyboru języka nauczania – polskiego, hebrajskiego lub jidysz. Kiedy w październiku 1941 roku w getcie ponownie uruchomiono szkoły powszechne i możliwe stało się nauczanie jawne, zajęcia w placówkach opiekuńczych prowadzono w dalszym ciągu.
Tajne nauczanie prowadzono w co najmniej 6 z 25 kuchen dla dzieci: ul. Nowolipki 22 i 68, ul. Karmelicka 29, ul. Krochmalna 36, ul. Prosta 8, ul. Gęsia 9. Wiele z tych placówek było powiązanych z żydowskimi organizacjami społecznymi i politycznymi, co wpływało na profil prowadzonej przez nich działalności. I tak np. kuchnie-szkoły przy ul. Nowolipki 68 ul. Karmelickiej 29 i ul. Krochmalnej 36 pozostawały pod auspicjami CISzO, zaś te znajdujące się przy ul. Prostej 8 i ul. Nowolipki 22 – Tarbutu.
W kuchniach podstawowy cel stanowiło dożywianie uczęszczających do nich dzieci. W dalszej kolejności próbowano nauczyć je czytać i pisać – silna była bowiem obawa przed analfabetyzmem. Uczono je też dbałości o higienę i kulturalnego zachowania przy stole. Nie realizowano jednak żadnego konkretnego programu szkolnego. Z oczywistych względów nie dzieciom zadawano prac domowych. Działania wychowawcze obejmowały natomiast pogadanki, czytanie i opowiadanie bajek, gimnastykę, rysowanie, recytację wierszy i śpiew oraz różnego rodzaju gry i zabawy. Organizowano również okolicznościowe akademie, teatrzyki i koncerty. Nauczyciele starali się zainteresować uczniów, przyciągnąć ich na zajęcia. Dużą wagę przywiązywano do koleżeństwa i wzajemnej pomocy. Z licznych przekazów widać, że dzieci coraz bardziej przywiązywały się do miejsca oraz ludzi, których tam spotykały. Kuchnia stała się dla nich centrum zabawy i nauki, ale także nawiązywania kontaktów społecznych. Doceniały również wysiłki opiekunów i potrzebę dbania o wspólną przestrzeń. Dzieci przychodzą tu w przekonaniu o życzliwości nauczycieli i innych dzieci. Panie nauczycielki wszelkimi sposobami starają się pomóc dzieciom i ofiarować im to, czego nie mają w swoich ciemnych i głodnych domach. To wszystko powstaje dzięki pomocy nauczycieli i przyjaciół. Dzieci podejmują się przeróżnych prac, piszą artykuły na różne tematy, śpiewają, uczą się piosenek. Tworzy się atmosferę miłości do dziecka, pisał jeden z uczniów lub uczennic szkoły-kuchni przy ul. Nowolipki 68 (ARG 2, 90). A inny dodawał: Pani nauczycielka się spodobała, bo jest ona bardzo miła (ARG 2, 88).
W styczniu 1942 roku powstał podręcznik, a w zasadzie wybór tekstów literackich dla trzeciej klasy szkół podstawowych CISzO – „Jidisz-heft”. W tym czasie funkcjonowały już szkoły jawne, ale treść czytanki sięga do opiera się na doświadczeniach tajnego nauczania. Jej autorami byli: Natan Smolar z Poalej Syjon-Lewicy i Beniamin Wirowski z Bundu. Nauczyciele getta odwoływali się do przeżyć i doświadczeń dziecka w zamkniętej dzielnicy, posługując się wyłącznie tekstami klasyków — żydowskich, polskich i zachodnioeuropejskich (Szalom-Alejchema, Icchaka Lejbusza Pereca, Abrahama Rejzena, Marii Konopnickiej, Lwa Tołstoja i in.). Czytanka w języku macierzystym wprowadzała udręczone, głodne dziecko do świata wielkiej literatury (ARG 2, XIV). Wybrane teksty dotyczyły natury oraz przyjaźni i miłości do najbliższych. Opowiadały one o przeżyciach dzieci w trudnych sytuacjach, co miało pokazać wspólnotę doświadczeń, a zarazem stanowić dla nich inspirację. Najmłodszym mieszkańcom getta, żyjącym w izolacji, trudno było wyobrazić sobie tak podstawowe rzeczy, jak rzeki, rośliny czy zwierzęta domowe. W 1942 roku olbrzymią sensację wzbudziła krowa prowadzona ul. Zamenhofa. Godzina w jednym z „ogródków”. Przeżycie. Widok kwitnących krzewów, wschodzących z grzędy roślinek, młodego listowia na drzewach, pieniącego się w słońcu, poruszanego powiewem. Opowiadał mi ktoś w tych dniach jak szedł za dwiema dziewczynkami i podsłuchiwał ich rozmowę. Jedenastoletnia opowiadała sześcio- czy siedmioletniej o Łazienkach. Brzmiało to jak bajka. Taki duży, duży, duży ogród, do którego przychodzi się bez opłaty (wielkie zdziwienie słuchaczki: to naprawdę nic nie kosztuje?!!!!). Ścieżki, klomby. A co to znaczy „klomby”? I staw, i łabędzie. A co to znaczy „staw”? Co znaczy „łabędzie”? Dyskusja ugrzęzła na trudnych objaśnieniach, na glossach słownych do tej legendy przeszłości. Widząc na stole parę gałązek bzu w słoju z wodą, jedna pani prosiła mnie dzisiaj o „pożyczenie” kwiatka bzu, by mogła go pokazać swojemu dziecku, które jeszcze w swoim życiu bzu nie widziało i pyta: „a co to jest bez?” „Taki kwiat” „Ale co to jest kwiat?”, pisała Rachela Auerbach 29 maja 1942 roku (ARG 7, 201). Nauka o przyrodzie stanowiła więc niezwykle ważny element edukacji dzieci.
Podobnie było w świetlicach, gdzie działalność opiekuńcza łączyła się z edukacją. Tutaj również ważne było dożywianie dzieci oraz nauka higieny, co w warunkach gettowych stanowiło prawdziwe wyzwanie. Olbrzymim problemem był tyfus, przez który często zamykano świetlice. Dzieci pomagały przy posiłkach i wspólnie dbały o miejsce, ozdabiając je często swoimi pracami plastycznymi. Słuchały pogadanek, uczyły się piosenek i robót ręcznych.
W obu rodzajach placówek poważny problem stanowiły złe warunki lokalowe. Pomieszczenia były często brudne, niedostatecznie ogrzane, a czasem nawet bez okien. Brakowało też podstawowych sprzętów, takich jak stoły, ławki, miski czy sztućce. Oczywiście, nauczanie w kuchniach czy innych placówkach opiekuńczych miało bardziej ograniczony charakter niż typowa działalność oświatowa. Nauka odbywała się przez zabawę, zajęcia miały swobodniejszą formę, wiele zagadnień poruszano w formie pogadanki. Niezwykle ważna były działania wychowawcze, a nie typowo edukacyjne. Niemniej jednak w warunkach getta miejsca te zapewniały dzieciom namiastkę szkoły, umożliwiały kontakt z rówieśnikami, rozwijały ich zdolności i kształciły, choć w mocno ograniczonym zakresie, dbając szczególnie o naukę czytania i pisania. Jak ważne było to środowisko dla najmłodszych, dobrze obrazują wypracowania uczniów i uczennic kompletów tajnego nauczania.
Liczba najmłodszych mieszkańców getta biorących udział w jakiejś formie tajnego nauczania jest trudna do ustalenia. W styczniu 1942 roku było w nim 48 207 dzieci w wieku szkolnym, to znaczy w wieku 7–14 lat (24 122 – chłopcy, 24 085 – dziewczynki). W tej grupie znajdowało się około 10 tys. dzieci uchodźców i przesiedleńców. Szacuje się, że w kompletach uczestniczyło około 20% dzieci, a więc około 9600 osób. Można przyjąć, że drugie tyle uczyło się poza szkolnymi strukturami – w domu, przy pomocy rodziny. Z kolei około 35 00 dzieci zostało objętych opieką pedagogiczną w kuchniach ludowych, świetlicach, sierocińcach i tzw. kącikach (dane z października 1941 roku). Zapewne w tej liczbie znajduje się pewna część dzieci uczących się samodzielnie i na kompletach oraz tacy, którzy korzystanie z kuchni łączyli z pracą, np. szmuglem, dzięki któremu utrzymywali przy życiu swoje rodziny i nie mieli czasu na naukę. Nie do ustalenia pozostaje liczba dzieci niekorzystających z żadnej formy edukacji, głodujących na ulicy, małych żebraków, bezdomnych, pozbawionych jakiejkolwiek pomocy i opieki. Tradycyjnie rozumiana edukacja – chodzenie do szkoły czy nauka na tajnych kompletach – dotyczy niewielkiej grupy społecznej, klasy średniej, która mogła w ogóle myśleć o nauce i miała po temu możliwości finansowe (Przewodnik, 372).
Od początku okupacji tajne komplety prowadzono na wszystkich poziomach nauczania. Miały one jednak różną formułę. Część była zorganizowana odgórnie, skupiona wokół konkretnej instytucji, a część odbywała się indywidualnie. Trudno ustalić ścisłą granicę między lekcją prywatną a tzw. kompletem. Gdyby się chciało ściśle definiować pojęcie kompletu w praktyce gettowej, to należałoby go określić w następujący sposób. Lekcje prywatne to jest jedynie nauczanie i pomoc w nauce w zakresie, formie, czasie i sposobie wyznaczonym przez ucznia, a raczej jego rodziców. W odróżnieniu od takich lekcji prywatnych, komplety są namiastką, zastępczym czynnikiem gimnazjów i liceów (ARG 33, 207). Obie formy były całkowicie nieoficjalne, choć władze niemieckie wiedziały o tajnym nauczaniu i je tolerowały. Ten rodzaj edukacji wymagał jednak uregulowania.
Po zamknięciu getta szkolnictwo żydowskie znajdowało się w bardzo trudnej sytuacji, również pod względem organizacyjnym. W związku z tym utworzono Koło Dyrektorów Szkół Żydowskich z przewodniczącym dr. Mateuszem Frenklem na czele, które podlegało Tajnej Organizacji Nauczycielskiej. Na tajnych kompletach, podobnie jak po tzw. aryjskiej stronie, obowiązywał przedwojenny program nauczania. W getcie zrezygnowano natomiast z niektórych zajęć, takich jak gimnastyka, lekcje rysunku i śpiewu, roboty ręczne czy przysposobienie wojskowe. 40-minutowe lekcje trwały około 12 godzin w tygodniu i częściowo – ze względu na pracującą młodzież – odbywały się popołudniami. Na niektórych kompletach dodatkowo uczono przedmiotów judaistycznych. W ciągu jednego roku można było przerobić program jednej klasy. Zajęcia kończyły się egzaminami. Jak wspominał Marian Małowist, jeden z wykładowców: Zachowanie się uczniów tajnych kompletów w czasie egzaminów było typowo „egzaminacyjne”, młodzież denerwowała się, miała tremę (AŻIH 301/6096). W latach 1940–1942 przeprowadzano matury, zarówno pisemne, jak i ustne, jednak z obawy przed dekonspiracją absolwentom nie wydawano świadectw. Przechowane w czasie okupacji protokoły egzaminów zostały po wojnie uznane przez Państwową Komisję Weryfikacyjną dla Legalizacji Tajnego Nauczania. Egzaminy maturalne zdały 172 osoby.
Młodzież w getcie warszawskim mogła się uczyć w różnych placówkach. Stałą działalność edukacyjną prowadził Dror i to właśnie pod jego egidą powstało pierwsze gimnazjum, już jesienią 1940 roku. Siedziba mieściła się przy ul. Dzielnej 34, choć z obawy przed zdekonspirowaniem nauka odbywała się w mieszkaniach. Inicjatorami byli Marek Folman (uczący później matematyki) i Icchak Cukierman, a kierownikiem tej placówki został Chaim Zelmanowski. Naukę rozpoczęło najpierw 72 uczniów i uczennic, a w kolejnym roku ich liczba wzrosła do 120. Większość z nich z powodu złej sytuacji finansowej nie płaciła czesnego. Historii uczył Eliasz Gutkowski, a Tanach – słynny poeta Icchak Kacenelson, który prowadził także kółka dramatyczne. W gimnazjumpanował wysoki poziom nauczania. Wykładano: hebrajski, jidysz, polski, niemiecki, francuski lub angielski, łacinę, historię powszechną, historię żydowską, socjologię Żydów, Tanach, fizykę, matematykę. Gimnazjum posiadało również laboratorium fizyczne (m.in. z mikroskopami), a dzieci z młodszych klas mogły uprawiać grządki w ogrodzie. Uczniowie założyli też własny szkolny samorząd, a przy szkole działały dwa chóry – dla młodszych i starszych uczniów. Oprócz standardowych lekcji organizowano koła ideowe prowadzone przez działaczy Droru, którzy wygłaszali pogadanki i referaty. Na spotkaniach prowadzono także dyskusje na tematy polityczne i ideologiczne. Normalny program nauczania uzupełnialiśmy historią żydowskiego ruchu robotniczego w Palestynie. Specyfika szkoły polegała nie tylko na realizowaniu programu szkolnego. Na uroczystości zakończenia roku szkolnego wyraziła to jedna z uczennic, mówiąc: „Zdobyłam tu wiedzę z dziedziny geografii, matematyki, historii, lecz najważniejsze, co zdobyłam – to idea”. Rzeczywiście, była to szkoła życia dla młodzieży, która w dniach pogardy łaknęła gorącego tchnienia idei. […] Znalezienie się w gimnazjum „Droru” było szczególnym wyróżnieniem zarówno dla nauczycieli, jak i dla uczniów, wspominała Cywia Lubetkin (Lubetkin 1999, 47–48).
Drugie gimnazjum w getcie było prowadzone przez Tarbut. Zostało otwarte później, we wrześniu 1941 roku. Jego dyrektorem, a jednocześnie nauczycielem Biblii był Natan Eck. Wśród pedagogów znaleźli się Michał Brandstaetter (uczył polskiego) i Jechiel Rozencwajg (uczył hebrajskiego). Do gimnazjum uczęszczało 60 uczniów. Początkowo lekcje odbywały się w jednym pokoju przy ul. Leszno 29, a następnie w lokalu szkoły podstawowej Tarbutu przy ul. Nowolipki 68. W placówce szczególny nacisk położono na naukę przedmiotów judaistycznych, historii Żydów, Biblii i palestynoznawstwa. Cieszyła się ona mniejszą popularnością niż gimnazjum Droru.
Komplety na poziomie licealnym obejmowały początkowo zwykle 6–10 osób, ale po zamknięciu getta liczba uczniów wzrosła, przybyła bowiem młodzież ucząca się do tej pory w polskich szkołach. W przypadku Gimnazjum i Liceum „Spójnia”, które kontynuowało swoją działalność w getcie, zmienił się charakter placówki – z wyłącznie męskiej na koedukacyjną. Każdy komplet miał swojego wychowawcę, a lekcje były wizytowane przez dyrektora, któremu nauczyciele składali sprawozdania z pracy. Obowiązywało czesne, ale niezamożnych uczniów zwalniano z opłat.
Bardzo często komplety organizowane były z przedwojennych szkół. Należały do nich: wspomniana już „Spójnia”, Gimnazjum im. Magnusa Kryńskiego, Gimnazjum żeńskie Towarzystwa Zjednoczenia Nauczycieli, Prywatne Gimnazjum i Liceum „Chinuch”, Gimnazjum żeńskie Frydy Mirlasowej, gimnazjum Towarzystwa „Ascola”, Gimnazjum męskie Jakuba Finkla, Gimnazjum i Liceum żeńskie Janiny Świąteckiej, Gimnazjum żeńskie Cecylii Goldman-Landauowej, Gimnazjum żeńskie Zofii Kaleckiej.
Tajne nauczanie w getcie objęło także chedery i szkoły religijne. Te ostatnie były placówkami edukacyjnymi związanymi z Agudą – Chorew dla chłopców i Bejt/Bejs Jakow dla dziewczynek (np. przy ul. Pawiej 54). Komplet liczył od kilku do kilkunastu osób (z reguły 6–8). Nauczyciele zazwyczaj uczyli w tej szkole przed wojną. Wykładano m.in. łacinę, historię, polski, niemiecki i religię. Trudno jednak ustalić adresy tych placówek. Wiadomo np., że Elimelech Sztajer, dziennikarz i redaktor, zorganizował tajny cheder w koszernej kuchni dla dzieci, w której pracował. Dużym ciosem dla religijnych Żydów stało zamknięcie jeszyw. Po pewnym czasie jednak zaczęły powstawać pojedyncze miejsca, gdzie kultywowano naukę duchową, zanotował rabin i historyk Szymon Huberband. Były to tzw. kibuce górskie, w których bocherim oddawali się studiowaniu świętych ksiąg. Liczyły od około 10 do około 25 uczniów. Huberband podaje następujące adresy: ul. Muranowską 30 i 44, ul. Mławską 4, ul. Stawki 47 i 49, ul. Nowolipie 28 i 32, ul. Grzybowską 3 [?], ul. Twardą 40, ul. Miłą 46 oraz ul. Franciszkańską 11. Z kolei Ringelblum odnotował, że w getcie funkcjonowała Talmud Tora z 700 uczniami.
Osobną gałąź stanowiło tajne nauczanie na poziomie akademickim. Było ono częściowo związane z kursami zawodowymi, działającymi oficjalnie i legalnie, które zostały uruchomione 15 sierpnia 1940 roku. Cieszyły się one bardzo dużą popularnością.
Przez cały okres okupacji w getcie funkcjonowało też szkolnictwo prywatne – indywidualne lub grupowe. Lekcje takie organizowano zarówno na poziomie szkoły powszechnej, jak i gimnazjum czy liceum. W każdym domu jest jakaś szkółka, namiastka chederu, szkoły powszechnej itd., przy czym – rzecz prosta – popularnością i autorytetem najwięcej cieszą się byli czynni „powszechniacy” szkół państwowych. […] Praca w kompletach prywatnych jest bardzo niejednolita i różnorodna. Rozpiętość skali dotyczy programu, poziomu, wymagań, opłaty, ilości godzin, przedmiotów, czasu nauki etc. Nauczycielstwo zawodowe i zorganizowane prowadzi na ogół solidnie, obowiązkowo, fachowo. Ale ci „dzicy”, ci bez praktyki przedwojennej i bez znajomości warunków pracy uprawiają często piractwo, odnotowywano w maju 1942 roku (ARG 33, 204).
Mankamentem takiej sytuacji były też często nieodpowiednie warunki lokalowe – ciemne, małe pomieszczenia, pokoje dzielone z innymi osobami (nieuczęszczającymi na zajęcia), brak pomocy naukowych. Natan (Nusen) Koniński zwracał uwagę na jeszcze jeden aspekt: Prywatne nauczanie nie mogło dzieciom zastąpić szkoły. Jedna godzina dziennie nauki z nauczycielem nie równoważyła sześciu godzin, spędzonych w gromadzie rówieśników w atmosferze szkolnej (ARG 2, 360). Kontakt z rówieśnikami był niewątpliwie bardzo ważny. Jednak w gettowych warunkach prywatne nauczanie, choć często nie było w stanie zadbać o potrzeby socjalizacji swoich uczniów, odpowiadało na potrzeby kształcenia i stanowiło istotną gałąź tajnego nauczania.
Ogłoszenia o prywatnych lekcjach na łamach „Gazety Żydowskiej”, oficjalnie wydawanej w getcie. Uczono głównie języków obcych, ale także gry na skrzypcach, tańca, rysunku czy pisania na maszynie. Z treści ogłoszeń możemy wnioskować nie tylko o umiejętnościach, które wydawały się mieszkańcom getta pożyteczne, lecz także o sytuacji materialnej inteligencji, o rosnącym głodzie, o próbach wydostania się poza mury (Engelking, Leociak, 380). Ten rodzaj edukacji był jednak stosunkowo kosztowny i w związku z tym niedostępny dla szerokiego grona uczniów.
Rozpoczęcie tzw. wielkiej akcji likwidacyjnej 22 lipca 1942 roku oznaczało koniec szkolnej działalności w getcie warszawskim. Co prawda, w getcie nadal funkcjonowały „szczątkowe formy tajnej edukacji”, ale o zorganizowanym szkolnictwie nie można już było mówić. Zresztą ani olbrzymi strach dzieci, konieczność ich ciągłego ukrywania się, ani wieczny głód – zarówno uczniów, jak i nauczycieli – nie sprzyjały efektywnej nauce. Lipcowe wysiedlenia położyły kres edukacji w getcie warszawskim, w którym w październiku 1942 roku pozostało 840 dzieci w wieku do 9 lat oraz około 7500 młodzieży w wieku 10–19 lat. Większość z nich była tam nielegalnie, ponieważ nie pracowała. Małe dzieci, aby uratować je przed śmiercią, próbowano wysłać na tzw. aryjską stronę .
Encyklopedia getta warszawskiego jest efektem wieloletniego projektu badawczego prowadzonego w Żydowskim Instytucie Historycznym w ramach grantu Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. To kompendium wiedzy o getcie warszawskim, łączące dotychczasowe ustalenia z najnowszymi badaniami naukowców. Wybrane w publikacji hasła dotyczą najważniejszych instytucji getta warszawskiego: zarówno oficjalnych (np. Rada Żydowska), działających jawnie (np. Toporol czy ŻTOS), jak i konspiracyjnych (np. partie polityczne czy podziemne organizacje), a także najważniejszych wydarzeń w historii getta: jego utworzenia, wielkiej akcji likwidacyjnej czy powstania w getcie. Encyklopedia stanowi syntezę wszystkich prac nad pełną edycją Archiwum Ringelbluma, w jej zakres weszły również inne kolekcje archiwalne ŻIH oraz opublikowane materiały źródłowe i wspomnieniowe dotyczące getta warszawskiego i Zagłady.