Ponad 2 tysiące haseł dotyczących historii i życia codziennego w getcie warszawskim – wirtualne kompendium wiedzy na temat zamkniętej dzielnicy żydowskiej w Warszawie jest już dostępne. Ponadto, wybór haseł został wydany w wersji książkowej.
Po wybuchu wojny Warszawa stała się miejscem ucieczek, a później przymusowych przesiedleń Żydów. Między październikiem 1939 a listopadem 1940 r. do Warszawy przybyło łącznie 90 tys. Żydów. Część z nich była uchodźcami, którzy uciekali z rodzinnych miejscowości do stolicy chcąc ochronić się przed niemieckimi prześladowaniami bądź traktowała Warszawę jako przystanek w dalszej drodze na Wschód. Taką grupę stanowili m.in. uchodźcy z Łodzi, a wśród nich późniejsi ważni członkowie Archiwum Ringelbluma: Hersz i Bluma Wasser, Perec Opoczyński, Eliasz Gutkowski, a także Mary Berg czy kolaboranci niemieccy Kohn i Heller.
Od lutego 1940 r. w Warszawie zaczęli się pojawiać żydowscy jeńcy wojenni wypuszczani z obozów jenieckich. Część z nich zostawała w mieście, a część była wysyłana dalej m.in. do obozu na Janowskiej w Lublinie. Pisał o nich m.in. Emanuel Ringelblum: „Codziennie przybywają̨ tysiące żydowskich jeńców wojennych. Problem odzieży. Nie wolno im nosić wojskowych mundurów, a nie mają cywilnych” (ARG, t. 29, 70, 76). W sierpniu 1940 r. do Warszawy przybyło 3,5 tys. Żydów zmuszonych do opuszczenia Krakowa. Mogli zamieszkać w Warszawie tylko w obrębie tzw. obszaru zagrożenia tyfusem (Seuchensperrgebiet), który był już wyraźnie przeludniony. Z uwagi na niedostatek lokali rozważano umieszczenie na tzw. linii otwockiej tych osób, którym nie udało się wynająć pokoju lub zamieszkać z rodziną (Czerniaków 1983, 138).
Po zamknięciu getta warszawskiego, między styczniem a końcem marca 1941 r., do getta napłynęła druga fala przesiedleńców. Represje dotknęły ok. 50 tys. Żydów z zachodniej
i wschodniej części dystryktu warszawskiego:
Pow. grójecki: Błędów, Góra Kalwaria, Grójec, Mogielnica, Tarczyn, Warka
Pow. łowicki: Bolimów, Głowno, Kierozia, Łyszkocie
Pow. miński: Kałuszyn
Pow. skierniewicki: Jeżów, Skierniewice
Pow. sochaczewski: Błonie, Grodzisk Mazowiecki, Sochaczew, Żyrardów
Pow. warszawski: Karczew, Jeziorna, Piaseczno, Pruszków (Encyclopedia, 364–367, 370–387, 404, 408–409, 419–422, 423–424, 440–442, 451–452, 454–455, 471–473).
Pośród tych przesiedleńców byli też Żydzi z Pomorza, Poznańskiego, Pułtuska, Ciechocinka, Pabianic, Mławy, którzy już doświadczyli przesiedlenia, kiedy zostali zmuszeni do opuszczenia rodzinnych miejscowości po wcieleniu ich do Trzeciej Rzeszy lub komisariatów Rzeszy.
W Archiwum Ringelbluma zachowało się wiele relacji Żydów przesiedlanych do getta warszawskiego.B. Jankowski, przesiedleniec z Jeziorny, pisał: „Groza sytuacji znaczniej się uwydatniła 22 stycznia [1940 – J.M.] […]. Zdenerwowanie ogółu już dochodziło do zenitu. Los nasz zdawał się już być przesądzony. […] O 11-tej tegoż dnia [24 stycznia – J.M.] przyjechał samochodem z Warszawy […] zastępca Kreishauptmanna i […] podał nam do wiadomości następujący rozkaz: na poniedziałek rano ma być przygotowana łaźnia do parowania wszystkich Żydów, a tegoż dnia zacznie się̨ ewakuacja do Warszawy. W dalszym ciągu wyjaśnił, że pieniędzy każdy może zabrać́ ze sobą̨, ile posiada, maszyny i urządzenia rzemieślnicze mają być zebrane w jednym miejscu, skąd po kilku dniach będą̨ przewiezione do Warszawy i wręczone prawym właścicielom. […] Co zaś do artykułów żywności, to tych zabierać nie powinno się̨, gdyż „Ziemniaki i chleb przygotowaliśmy dla was w Warszawie”. […] Podróż [autobusem – J.M.] do Warszawy odbyła się̨ w szybkim tempie. […] Zajechaliśmy na ul. Spokojną do Łaźni Miejskiej. (ARG, t. 6, 627–730).
Relacja NN z Góry Kalwarii: „Teraz nadchodzi ostatni etap: wysyłanie Żydów z Góry Kalwarii na tułaczkę̨. Żydzi, cała społeczność, zostają całkowicie zniszczeni. Żydzi sprzedają za grosze swój dobytek, zdobyty wielowiekową pracą i harówką; ponieważ zabronione jest wywożenie rzeczy, sprzedaje się̨ je za marne pieniądze. […] W końcu nadchodzi ten smutny dzień opuszczenia miasteczka, gdzie istniała kilkusetletnia znana żydowska społeczność, te ponure dni 25 i 26 lutego [1941 r.]. Biada Żydom, którzy tego dożyli i widzieli, jak wszyscy Żydzi, którzy jeszcze pozostali, ze swoimi dziećmi na barkach, starcy i młodzi, zgromadzili się̨ na rynku ze swoimi paczkami. Zaczynają iść do kolejki [kolejka wąskotorowa]”. (ARG, t. 6, 409).
W marcu 1942 r. Niemcy wznowili przesiedlenia do getta, obejmując akcją miejscowości ze wschodniej części powiatu warszawskiego: Miłosna, Okuniew, Pustelniki/Marki, Tłuszcz i Wawer (Encyclopedia, 405–406, 413–414, 422–423, 452–454, 460–461).
Proza Berek, lat 27, kupiec. Okuniew: „Nie spodziewaliśmy się̨ niczego. Handlowaliśmy z Polakami. Ojciec, matka, 2 braci, siostra z dzieckiem. […] W czwartek [26 marca 1942 - JM] o czwartej wpadli i wyrzucili nas tak, jakeśmy stali. Potłukli ojca i mnie. Zapędzili nas do partii na placu, gdzie już̇ była grupa Żydów. Gonili[?] nas, żeby [wyciągać́ z domów] rzeczy mieszkańców Okuniewa. Wybrali 10 silnych mężczyzn do tej roboty. Sąsiada naszego, Naszewski Srul Majer, po pracy wziął żandarm i trzykrotnie strzelił mu w głowę. Wynosiliśmy meble, a Polacy rąbali. Nie samowolnie, ale z nakazu. Przy mnie doszedł do szafy z lustrem i palnął butem. Wszedł do babki, leżała w łóżku, to ją zastrzelił. Kaliszanin będący na utrzymaniu miasta, Budnik, przez nieostrożność́ nadepnął N[iemcowi?] na nogę̨, to go zastrzelił. Zostało po [nim?] 4 lub 5 sierot. Gurfinkiel Szlama w drodze został, zasłabł, to zastrzelono, ponieważ̇ nie mógł
nadarzyć́. W drodze gonili nas po błocie i wodzie, najeżdżali końmi. 18[-letni] Matys Powsinoga został stracony do rowu i tam zastrzelony. Zysman Szyja, 20 lat, w drodze zastrzelony. [...] dzieci w drodze: Stanisławski Dawid, lat 12, Stanisławska Fajga, lat 15, Bursztyn Szlama, lat 14. Rotsztajn Laja, sparaliżowana, lat 55, w domu zabita, Rubin Dwojra również rozstrzelana w domu. Rzetelny Jakub Uszer, lat 70, pod Rembertowem [...] nagle zaczęli gonić, nie mógł nadążyć, został zastrzelony. Zysmana żona Ryfka została zastrzelona. Ciężarna kobieta i kazał jej się̨ przejść, a potem podnosić się̨ i padać, chód jej nie spodobał mu się i zastrzelił ją. Do Gocławka doszliśmy do tramwaju, a stamtąd do kwarantanny” (ARG, t. 6, 633–634).
„Puterman Manes, lat 41, robotnik, Wawer. […] W czwartek 26 III [1942 – J.M.] dowiedzieliśmy się̨ od Polaków, że mamy być wysiedleni. Całą noc pakowaliśmy [się̨]. Polacy przyszli zakupywać. Były podwody dla dzieci i chorych. […] Potem przyjechał leutnant, zaczął wypytywać, ilu Żydów już̇ wystrzelono. Zaczaił rewidować i odrzucać[?] niektóre paczki. Potem pojechaliśmy. W drodze bili. […] Żydzi płakali, Polacy się̨ śmieli. Niektórzy z nich też płakali. Tak doszliśmy do stacji tramwajowej w Gocławku. Czekaliśmy 1 1⁄2 godziny i przyjechaliśmy do kwarantanny” (ARG, t. 6, 635).
„Sara i Szymon Powsinoga z Okuniewa opowiadają̨: […] O 5 rano usłyszeliśmy szum motorów samochodowych. Pod gminą zatrzymały się̨ pojedyncze samochody osobowe i ciężarowe, z których wyskoczyli żandarmi i brązowo umundurowani żołnierze, jak również̇ duża grupa polskich policjantów. Nadjechała też większa grupa żandarmów na koniach. Dowiedzieliśmy się̨ o rozkazie: o godzinie 8 musimy opuścić Okuniew. Pięć minut po 8 żaden żywy Żyd nie może się już znajdować w Okuniewie. Sołtys dostarczył „wozy”, to znaczy 5 fur do przewiezienia dzieci, ewentualnie – jeśli będzie miejsce – można będzie włożyć paczki. […] Zaczęto nas pędzić nahajkami i pejczami, jak również szpicrutami. Żandarmi jechali na koniach i cwałowali szybko, a nam kazali biec za sobą. A przecież każdy z nas, jeśli nie dźwigał ze sobą̨ rożnych paczek z bielizną i ubraniami, starał się̨ założyć na siebie, co tylko się̨ dało, aby mieć do sprzedania na czarną godzinę̨. Już po przejściu paru kilometrów zaczęli oni bić́ [nas] bez litości, aby szybko iść́ i zaczęli zabijać́ tych, którzy nie nadążali w drodze. […] Tu też stało się̨ nieszczęście z moim synem, Matysem Baruchem. Miał on zaledwie 17 lat, ale wyglądał na ponad 20. Rok temu całe pół roku był w „obozie”, do domu wrócił chory, ale udało mu się̨ dojść do siebie i dobrze pracował. W tę nieszczęsną noc włożył na siebie koszule, które posiadał, swoje dwa garnitury i palto. Dałem mu 2000 zł do schowania. Będąc zdrowym chłopcem, wziął również paczkę̨ naszych rzeczy na swoje barki. […] W drodze zaczął mruczeć́: „Tato, odstaję”. […] zaczął krzyczeć, że robi mu się̨ ciemno przed oczami i kreci mu się̨ w głowie. Kazałem mu wyrzucić paczki, zdjąć palto, wszystko wyrzucić i tylko biec. Nagle znikł mi z oczu. Jeźdźcy – żandarmi ciągle walili po głowach. Słyszało się̨ tylko wystrzały rewolwerów i przekleństwa żandarmów. A ja z żoną i
córeczką̨ nawet nie wiedzieliśmy tego nieszczęścia, o którym dowiedziałem się̨ w tramwaju już na Gocławku: mój Matys odstawał 1–2 metry, już̇ nadleciał żandarm i uderzył go dyscypliną w głowę̨. Chłopak upadł i natychmiast chciał się̨ podnieść, ale tu już nadbiegł drugi i posłał mu kulę w głowę. I od razu wrzucono go do rynsztoka. […] Nie wiem, jeszcze nie wiem, co się̨ ze mną̨ dzieje. Jeszcze nie wierzę, że nie mam już̇ mojego syna, mojego drogiego Matysa! Mojego jedynego syna i pomocnika! Dwa dni temu byłem jeszcze człowiekiem, gospodarzem, miałem – z mojej pracy – przygotowane nie tylko na Pesach, ale na życie na całe lato. Mogłem pracować i zarobić dla siebie i pomagać innym. Teraz widzicie, jak wyglądam: (pokazuje mi dwie spuchnięte nogi pełne krwawych i późniejszych ran), kiedy doszedłem [moje] buty z cholewami były pełne krwi. Ledwo zdołałem je zdjąć, z kawałami mięsa; kto wie, jak długo będę̨ się̨ musiał leczyć, żeby móc iść szukać pracy. Tymczasem zatrzymałem się̨ u krewnego. Ale czy będę̨ mógł znaleźć pracę? Jak długo będę̨ mógł wytrzymać? Czy mojemu synowi na szosie nie jest teraz lepiej? (żona, która siedzi obok, zaczyna mocniej płakać)” (ARG, t. 6, 636–640).
W kwietniu 1942 r. do getta przybyło ok. 4 tys. Żydów niemieckich przesiedlonych z Frankfurtu, Berlina, Hanoweru i innych miast Rzeszy. Byli to przede wszystkim starcy, osoby niepełnosprawne, a także dzieci. Zostali zakwaterowani w kilku noclegowniach. Największą grupę umieszczono w gmachu Głównej Biblioteki Judaistycznej (obecnie siedziba Żydowskiego Instytutu Historycznego) oraz w Wielkiej Synagodze. Najsilniejsi młodzi niemieccy Żydzi zostali wysłani do budowy obozu śmierci w Treblince. W grupie tej był m.in. lekarz Otto Bloch (1906–1942) z Hanoweru. Po przejęciu władzy przez nazistów w 1933 r. Blocha jako żydowskiego lekarza objął zakaz leczenia pacjentów nieżydowskich. W poszukiwaniu pracy wyjechał do Berlina, gdzie poznał wiolonczelistkę Lieselotte Meyer. Pobrali się w 1940 r., a w czerwcu 1941 r. urodziła się ich córeczka Tona. Blochowie przenieśli się do Hanoweru, gdzie Otto zaczął pracę w Szpitalu Żydowskim. Rodzina próbowała wyemigrować z Niemiec. W lutym 1942 r. zostali zakwaterowani w tzw. domu żydowskim (Judenhaus) w Ahlen, skąd trafili do getta warszawskiego. Kilka dni po deportacji zostali rozdzieleni. Ottona wybrano do grupy 167 niemieckich Żydów, którzy na rozkaz Niemców zostali wysłani – jak im powiedziano – do budowy „obozu pracy” w Treblince. Bloch w liście z obozu do żony prosił o przysłanie harmonijki ustnej i nut. Lieselotte jeszcze w czerwcu 1942 r. pisała do znajomego z Berlina, że po wyjeździe męża jedyną radością w jej życiu jest mała Tona. Dalsze losy rodziny Blochów nie są znane.
Przesiedleńcy trafiali do getta warszawskiego za pomocą różnych środków transportu: jadąc autobusem, pociągiem, kolejką podmiejską, wozem czy nierzadko idąc piechotą (m.in. z Piaseczna). Z dworców trafiali najpierw do kwarantann przy ul. Spokojnej, Dzikiej lub Leszno 109/111, a okresowo także przy ul. Niskiej 20 / Stawki 21 (w punkcie dla uchodźców) (Ludność żydowska…, 558). Miało to ograniczyć zagrożenie przywleczenia przez nich do getta tyfusu. W drodze do kwarantanny Żydzi byli poniżani, bici i okradani. Michał Weichert, przewodniczący Prezydium Żydowskiej Samopomocy Społecznej notował: „Wszelkie marsze odbywały się pod eskortą, co jednak wcale nie przeszkadzało ulicznikom w wyrwaniu maszerującym tłumoków z rąk. […] Widziałem jak przed samą bramą gettową na Lesznie wyrwano kilku maszerującym tobołki z rąk” (AŻIH, 302/25, Pamiętnik Michała Weicherta, 164, 169).
Kwarantanna była pierwszym miejscem zatrzymani się Żydów brutalnie przygnanych z warszawskich dworców. Otrzymywali tam skromne wyżywienie (najczęściej kawa, chleb z marmoladą, kasza, zupa) czy pomoc lekarską. Przesiedleńcy byli kierowani do łaźni, a ich rzeczy były dezynfekowane.
Po krótkim czasie spędzonym w kwarantannie przesiedleńcy albo przenosili się do swoich rodzin, które mieszkały w getcie, albo byli przewożeni do punktów etapowych. Przebywali tam do czasu, kiedy poprzez przymusowe dokwaterowanie przenosili się do mieszkań prywatnych lub byli kierowani do punktu stałego, punktu dla uchodźców. Miejsce zamieszkania w dużej mierze decydowało o dalszym losie przesiedlonych. Ludzie kierowani do punktów nie mieli w zasadzie szans za przeżycie. Bieda i fatalne warunki mieszkaniowe powodowały, że przesiedleńcy szybko zasilali szeregi gettowych żebraków. Niedożywienie, osłabienie i niewydajna opieka lekarska prowadziły do zachorowań na zapalenie płuc, tyfus i inne choroby, których przebieg postępował bardzo szybko i kończył się śmiercią. „Kto w schronisku został – był skazany na powolne konanie. Odwiedzałem schroniska i widziałem wstrząsający obraz. W bożnicy na Dzielnej cała rodzina składająca się z 6 osób, posiadała jedną parę butów. Wychodził w niej 15-letni syn do roboty. Aż do jego powrotu wszyscy inni leżeli na silnikach na kamiennej posadzce w przejmującym mrozie. W szkole na Dzikiej leżała na sienniku kobieta tuląc do siebie pod cienkim kocem nagą dziewczynkę. Błagała o 10 groszy na zupę, która stanowiła jedyne pożywienie dla niej i dla dziecka. W schludnym dziecińcu przy ulicy Kaczej nowo przyjęci chłopcy leżeli od kilku dni nadzy po dwóch pod jednym kocem, bo nie było dla nich koszul” (AŻIH, 302/25, Pamiętnik Michała Weicherta, 169).
Pomoc dla uchodźców i przesiedleńców była świadczona w ramach skomplikowanego, zmiennego i niedofinansowanego systemu żydowskich instytucji pomocowych. W 1939 r. sprawy uchodźcze podlegały Sekcji Opieki nad Uchodźcami i Pogorzelcami w Żydowskiej Samopomocy Społecznej – Komisji Koordynacyjnej. W ramach Sekcji działały Wydział Ziomkostw i Wydział Domów na Uchodźców. Komisja do Spraw Przesiedleńców kierowana przez radcę Rady Żydowskiej Stanisława Szereszewskiego oraz Referat Uchodźców działały dopiero od początku 1941 r. Kolejna zasadnicza zmiana schematu udzielania pomocy zaszła w listopadzie 1941 r., kiedy radca Gustaw Wielikowski, kierujący Wydziałem XII Akcji Doraźnych, powołał Komisję dla Spraw Uchodźców przy Radzie Żydowskiej wraz z Sekcją Opieki nad Uchodźcami. Komisja dostawała fundusze z Wydziału Opieki Społecznej Rady Żydowskiej. W pomoc przesiedleńcom była też zaangażowana Sekcja Pracy Społecznej. Ważnym organem był też Wydział Ziomkostw. Zorganizowane wokół niego ziomkostwa latem 1941 r. przekształciły się w Centralną Komisję Uchodźców (Sakowska 1993, 88–91; Żbikowski 2007, 244; Engelking, Leociak 2013, 346–347). Kwestia tego, do kogo uchodźcy, a potem przesiedleńcy, mogli zwrócić się o pomoc, jest skomplikowana. Komisje, sekcje, referaty, wydziały działające w ramach ŻSS i Judenratu łączyły się i dzieliły, co miało uczynić pomoc wydajniejszą. Niemniej, niezależnie od formalnej struktury, z braku środków finansowych dostępna pomoc była dalece niewystarczająca, a zachorowalność i śmiertelność w grupie przesiedleńców były największe w skali całej populacji ludności getta.
Encyklopedia getta warszawskiego jest efektem wieloletniego projektu badawczego prowadzonego w Żydowskim Instytucie Historycznym w ramach grantu Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. To kompendium wiedzy o getcie warszawskim, łączące dotychczasowe ustalenia z najnowszymi badaniami naukowców. Wybrane w publikacji hasła dotyczą najważniejszych instytucji getta warszawskiego: zarówno oficjalnych (np. Rada Żydowska), działających jawnie (np. Toporol czy ŻTOS), jak i konspiracyjnych (np. partie polityczne czy podziemne organizacje), a także najważniejszych wydarzeń w historii getta: jego utworzenia, wielkiej akcji likwidacyjnej czy powstania w getcie. Encyklopedia stanowi syntezę wszystkich prac nad pełną edycją Archiwum Ringelbluma, w jej zakres weszły również inne kolekcje archiwalne ŻIH oraz opublikowane materiały źródłowe i wspomnieniowe dotyczące getta warszawskiego i Zagłady.