Ponad 2 tysiące haseł dotyczących historii i życia codziennego w getcie warszawskim – wirtualne kompendium wiedzy na temat zamkniętej dzielnicy żydowskiej w Warszawie jest już dostępne. Ponadto, wybór haseł został wydany w wersji książkowej.
W czasie wielkiej akcji likwidacyjnej stał się punktem oczekiwania deportowanych przed załadunkiem do wagonów. Był otoczony murem, prowadziły do niego dwie bramy, jedna od ulicy Dzikiej, druga od ulicy Niskiej. Ludność żydowska wprowadzana na plac, albo była prowadzona od razu do transportu, albo oczekiwała na jego przyjazd na placu, lub w budynkach szpitala zakaźnego, które mieściły się na tym terenie. Na placu mogło przebywać od 8 do 10 tysięcy ludzi, a przechodziło niego nawet 15 tysięcy osób dziennie (AŻIH, 302/21, 14). Był silnie strzeżony przez wszystkie jednostki biorące udział w akcji likwidacyjnej. Jego komendantem był Mieczysław Szmerling ze Służby Porządkowej, „oprawca z biczem” (ARG, t. 29, 386), który zasłynął z okrucieństwa i łapówkarstwa. Jego zastępcą Niemcy mianowali innego porządkowego, Józefa Rode-Rucza, byłego podoficera Legii Cudzoziemskiej. Plac podzielony był na dwie części. Właściwa rampa znajdowała się za kolejny murem: „Droga do wagonów prowadziła przez szeroką jezdnię pomiędzy skwerem porosłym trawą i klombami […] Kilkadziesiąt metrów w lewo była właściwa obecnie używana brama placu przeładunkowego. Za murem był olbrzymi plac, na którym stały budynki i były pojedyncze linie torów kolejowych. Właściwe tory zaczynały się za tym placem. 200 policjantów tworzyło szpaler na drodze do pociągów” (Engelking, Leociak, 2013, 32).
Umschlagplatz w czasie wysiedlenia warszawskiego getta był miejscem kaźni, cierpienia, mordu, oraz korupcji. Ludność pozbawiona jakichkolwiek warunków sanitarnych przebywała w warunkach urągających jakimkolwiek standardom. Oczekiwanie na transport czasami trwało kilka dni. Tłok i ścisk był olbrzymi. „Na placu tłoczyli się ludzie z tobołkami i plecakami. Każdy łudził się nadzieją, że może podróż nie skończy się śmiercią, a wówczas jakieś rzeczy będą przecież potrzebne. Zabierano więc ciepłą odzież, buty, ręcznik, mydło, łyżkę, rzeczy jednym słowem najniezbędniejsze” (AZIH, 302/21, 14). W tle słychać krzyki wartowników, jęki umęczonych, strzały w kierunku tych, którzy próbowali ucieczki. „Wszyscy tu stanowimy gromadę półtrupów, ludzi wyrzuconych poza nawias społeczeństwa, ludzi którzy zatracili wszelkie poprawne formy zachowania się i tylko z nazwy są ludźmi. Na każdym kroku leżą rozciągnięte postacie, omdlałe posiniaczone i blade twarze. Przy jednych klęczą bliscy, potrząsają, szarpią za ramiona, starają się obudzić gasnące życie. Płaczą, wydzierają sobie włosy z głowy. To są matki, to są ojcowie, Ludzie konają na rękach”– opisywał sytuację w budynkach przy placu Marian Berland (1992, 89). „Ciągle ktoś ubywał i niewidomo było co się z nimi stało. Przybywali natomiast licznie inni i sale były prawie wypełnione. Co kilka dni albo ci codziennie odbywały się tak zwane „zbiórki” przed gmachem. Ustawiano ofiary rzędami po 4 osoby, na zimnie i wilgoci, popychając i maltretując ich, nie rzadko strzelając i zabijając z byle jakiej przyczyny. Spędzeni w te zbiórki zabierali ze sobą wszystko co posiadali włącznie i mizerną pościel, bo nie wiadomo było komu dane będzie wrócić jeszcze z powrotem” – wspominała swój pobyt na Umschlagu Regina Fajnerowa (AŻIH, 301/4899).
Przebywający na placu starali się z niego wydostać. Robili to poprzez ucieczki, dzięki przypadkowej łasce pilnującego wartownika, albo szukali pomocy na zewnątrz. „Ratujcie nas, nie jesteśmy załatwieni” – głosiła kartka od nieznanej osoby do Hersza Wasera z 27 lipca 1942 roku. W pierwszym tygodniu sierpnia Centos otrzymał z Umschlagu informację: „Ratujcie nas. Znajdujemy się z naszym dziećmi na drodze do śmierci”, podpisaną przez Marię Rotblat, kierowniczkę bursy dla dziewcząt z ulicy Twardej 27. „Postanowiliśmy udać się na Umschlagplatz. Szanse uratowania dziewcząt były nikłe (…) Na Umschlagplatz udałem się ze swoimi współpracownikami: Władysławem Friedheimem i siostrą Różą Zylberg. Liczyliśmy na to, że jej biały płaszcz pielęgniarski ułatwi nam dotarcie do dzieci. Przed wejściem na zamknięty plac, z którego prowadziła przez następną bramę droga do wagonów wysiedleńczych urzędował oficer Żydowskiej Służby Porządkowej Szmerling znany ze swego brutalnego zachowania się” (Barski, 1978, s.102). Szmerling zaprowadził Barskiego do oficera SS, który kierował placem i po krótkiej rozmowie dziewczęta wyszły z placu, ale dzieci o których też rozmawiano, pozostały. „Zbrodniczy olbrzym Szerling z pejczem w ręku. Pozyskał łaskę tamtych. Niejednokrotnie zdzierał numery policjantom, którzy zwalniali Żydów z Umschlagu. Wierny wykonawca ich zarządzeń. (…) Wielki łapownik, brał od łebka ponad 1000 zł. Większość zwolniono, przekupiono straż przy bramie. Policjanci robili ogromne pieniądze. Również „Pogotowie” zbiło wielkie pieniądze przy zwalnianiu. Instytucje społeczne stworzyły fundusz dla ratowania inteligencji” – opisywał stosunki finansowe na placu Emmanuel Ringelblum (ARG, t. 29, 387).
Zwolnieniem z placu kierował przypadek, czasami było to zależne od Szmerlinga, interwencji policjanta żydowskiego, albo posiadanej karty pracy. Wchodzący na Umschlag Abrahama Jakub Krzepicki widział, jak policjant żydowski ratował swoje krewniaka odłączając go od kolumny. Gdy chciał zrobić to samo, został wepchnięty z powrotem do grupy. „Jeszcze mieliśmy nadzieję, że na Umschlagplatzu odbędzie się jakaś segregacja, że można się będzie wykazać dokumentami. Niestety nie doszło do tego” (ARG, t. 13, 151).
Zdarzało się, że uratowani z Umschlagu wracali na niego ponownie. „Tragedia złapanych dwu, trzy i pięciokrotnie. Matka nie chciała pójść bez dziecka. Ojciec nie chciał pójść bez żony itd. A potem wszyscy szli do wagonu. Ze względu na dzieci setki rodzin poszło na Umschlag” – pisał o nich Ringelblum (ARG, t. 29, 387). „Każdy ratował się, jak mógł. Wypadki samobójstw były na placu na ogół rzadkie. W tłumie, masie, ścisku nie było tej możliwości. Ci, którzy liczyli na zwolnienie, a którym to się nie udawało, zażywali niekiedy w ostatnim momencie tj. przed udaniem się do wagonów, cyjanku. Ale takich szczęśliwych było niewielu. Żydzi, którzy nie chcieli wsiąść do wagonów zostawali na miejscu zabijani”(AŻIH, 302/21, 15).
Na placu zabijano również starców, niedołężnych, chorych. „Zabijali wszystkich, którzy nie byli w stanie odbyć podroży do Treblinki. Tak było na początku akcji, później zaniechano tego. Obawiali się widocznie, aby wieści o tym, nie dotarły do miasta, co mogłoby źle wpłynąć na ludność” (ARG, t. 29, 405). Ringelblum oceniał, że podczas akcji likwidacyjnej getta warszawskiego na placu zginęło 20 tysięcy ludzi. Ciała zastrzelonych i zmarłych z wycieńczenia chowano w grobach masowych na cmentarzu przy ul. Okopowej.
Oprócz wręczanych łapówek, przebywających na placu okradano z posiadanych pieniędzy, pozostający tam dłużej cierpieli na brak wody i jedzenia. „Jeden z Ukraińców wyciąga zza pazuchy kilogramowy bochenek chleba i sprzedaje go Żydowi za 500 zł. Drugi zdejmuje zawieszoną u pasa manierkę, odkorkowuje i przelewa z niej do podanej przez innego Żyda butelki około pół litra wody czystej, najprawdziwszej. Żyd płaci za ten eliksir życia również pięćset złotych. (…) Tego z wodą otoczyła spora grupa ludzi i przeszkadza mu w ulotnieniu się. Słyszę takie słowa. Sprzedaj mi łyk wody, zapłacę ile zechcesz”,” Daj mi łyk wody, nie mam pieniędzy wszystko mi zabrali, spalam się z pragnienia itp.” (Berland, 1992, 114).
Po wydarzeniach w tzw. kotle na Miłej, 12 września Umschlagplatz był pusty, zaś posterunek Służby Porządkowej zlikwidowano. Ponownie otworzony plac 15 września funkcjonował do 22 września. Następnie od około 5/10 października do około 20 listopada (ARG, t. 33, 423-443), a później podczas styczniowej akcji wysiedleńczej w 1943 roku i powstaniu w getcie warszawskim.
Encyklopedia getta warszawskiego jest efektem wieloletniego projektu badawczego prowadzonego w Żydowskim Instytucie Historycznym w ramach grantu Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. To kompendium wiedzy o getcie warszawskim, łączące dotychczasowe ustalenia z najnowszymi badaniami naukowców. Wybrane w publikacji hasła dotyczą najważniejszych instytucji getta warszawskiego: zarówno oficjalnych (np. Rada Żydowska), działających jawnie (np. Toporol czy ŻTOS), jak i konspiracyjnych (np. partie polityczne czy podziemne organizacje), a także najważniejszych wydarzeń w historii getta: jego utworzenia, wielkiej akcji likwidacyjnej czy powstania w getcie. Encyklopedia stanowi syntezę wszystkich prac nad pełną edycją Archiwum Ringelbluma, w jej zakres weszły również inne kolekcje archiwalne ŻIH oraz opublikowane materiały źródłowe i wspomnieniowe dotyczące getta warszawskiego i Zagłady.