Ponad 2 tysiące haseł dotyczących historii i życia codziennego w getcie warszawskim – wirtualne kompendium wiedzy na temat zamkniętej dzielnicy żydowskiej w Warszawie jest już dostępne. Ponadto, wybór haseł został wydany w wersji książkowej.
Dostęp do usług pocztowych pozwolił ludności żydowskiej na terenach okupacji niemieckiej (i włączonych do Rzeszy) zachować łączność z bliskimi w kraju i zagranicą (o ile zamieszkiwali państwa nie będące w stanie wojny z Niemcami). Obrót paczkowy stwarzał dodatkowo możliwość wymiany towarowej (nawet jeśli jej wymiar był ograniczony), po zamknięciu getta – otwierał drogę dla transferu żywności w obręb murów (wciąż w ilości minimalnej w stosunku do potrzeb). Zarazem jednak, wprowadzanie zmian zasad określających korzystanie Żydów z poczty, stanowiło instrument kontroli społecznej sprawowanej przez okupanta. Już samo to, że formułowano reguły odnoszące się do wyodrębnionej spośród ogółu kategorii potencjalnych użytkowników instytucji sankcjonował ich wydzielenie, z założenia o charakterze dyskryminującym. Taką właśnie funkcję wypełniał obejmujący Żydów zakaz wstępu do urzędu pocztowego (Emanuel Ringelblum zapisał w styczniu 1940 roku, że na budynku Poczty Głównej w Warszawie pojawiła się stosowna informacja po polsku i niemiecku (ARG, t. 29, 57)), ale także późniejsze regulacje w tej materii odnoszące się do żydowskich mieszkańców Warszawy – jeszcze przed zamknięciem getta.
Wraz z rozpoczęciem niemieckiej okupacji w Polsce administrację poczty i telegrafu w Generalnym Gubernatorstwie objęła Niemiecka Poczta Wschodu (Deutsche Post Osten (DPO)). Z upływem czasu realizowanie świadczeń pocztowych w kolejnych skupiskach żydowskich przekazywała ona Judenratom, na nie również przenosząc wszelkie związane z tym wydatki. Pieniądze na ich rzecz pozyskiwano z dodatkowych opłat, którymi obciążono usługi pocztowe. Uiszczano je – przy odbiorze przesyłek – listonoszom. Koszty wysyłki poza getto – listów, paczek, przekazów pieniężnych czy telegramów regulowano przy okienku pocztowym. Rada Żydowska w Warszawie przejęła całkowicie obowiązki DPO na mocy umowy podpisanej 15 stycznia 1941 r. (Sakowska 1963, 95). W oparciu o nią DPO utworzyła pocztową stację wymienną dla getta, dokąd dostarczano zbiorczo przesyłki, później rozprowadzane w dzielnicy zamkniętej. Placówka miała swoją siedzibę w budynku Urzędu Pocztowego przy ul. Zamenhofa 19 (Sakowska 1963, 96). Tu także mieściło się Biuro Przyjmowania Przesyłek Pocztowych prowadzone przez Nachuma Jaszuńskiego, od lipca 1942 r. – Michała Merlińskiego. Osobno, przy ul. Ciepłej 20 znajdowała się Pocztowa Składnica Paczkowa, gdzie magazynowano i rozdzielano nadesłane do getta paczki. Jej prace nadzorował Wiktor Świder. Przy ul. Krochmalnej 32 działała ekspedycja i sortownia listów. Wiadomo, że w lipcu 1942 r. poczta w getcie warszawskim zatrudniała ok. 400 osób (Sakowska 1963, 97). Funkcjonowaniem poczty w getcie zarządzał Wydział Pocztowy Judenratu, kierowany przez Beniamina Zabłudowskiego, a po jego śmierci w styczniu 1942 r. – Natana Grodzińskiego.
Komentując wprowadzony pod koniec czerwca 1940 r. nakaz nadawania listów zagranicznych przy okienku pocztowym Chaim Aron Kapłan wspominał, że: „Pierwszeństwo w kolejce do okienka pocztowego [na Poczcie Głównej – E.K.-F.] mają Aryjczycy, zdarza się więc, że Żyd wystaje w ogonku kilka dni z rzędu i nie nadaje listu”. Jak sygnalizował w o dwa dni późniejszym zapisie – sprawa została uregulowana w ten sposób, że „Żydom wolno było nadawać listy tylko w ciągu dwóch, wyznaczonych dla nich dni: w poniedziałki i soboty.” (Kapłan 1964, 116, 117) Nie ma pewności, czy rzeczywiście tak było – Ruta Sakowska powołując się na Biuletyn Wydziału Statystycznego Judenratu w Warszawie twierdziła, że w tym czasie – korespondencja zagraniczna od nadawców żydowskich w ogóle nie była przyjmowana (Sakowska 1963, 94). W każdym razie w myśl nowych przepisów, które miały zostać ogłoszone i obowiązywać „później”, Żydzi mogli nadawać listy jedynie w urzędzie przy ul. Zamenhofa 19 (na obszarze „Seuchensperrgebiet” – „zagrożonym tyfusem”). Wydaje się, że Sakowska błędnie zinterpretowała słowa Biuletynu Wydziału Statystycznego Judenratu, twierdząc, że 4 lipca nowe przepisy zostały wprowadzone. Tymczasem oryginalny zapis brzmi następująco: „Po wprowadzeniu nowego trybu nadawania listów zagranicę zaczęto usuwać Żydów z kolejki na poczcie Głównej, następnie zaś wywieszono obwieszczenie, że listy Żydów przyjmowane będą wyłącznie w Urzędzie Pocztowym przy ul. Zamenhofa w terminie i trybie, który zostanie podany do wiadomości publicznej. Do 4 lipca ani na Poczcie Głównej, ani przy ul. Zamenhofa listów od Żydów nie przyjmuje się.” (Kazimierski 2012, 528). Odczytaniu Sakowskiej przeczą także relacje kronikarzy żydowskich. Z zapisów Chaima Arona Kapłana wynika, że prawo to, przynajmniej przez pewien czas, nie było egzekwowane. Pod datą 6 lipca 1940 Kapłan odnotował: „Niedawno ogłoszono, że rychło Urząd Pocztowy na Zamenhofa będzie przyjmował od Żydów korespondencję wysyłaną za granicę. Nie wyznaczono terminu a na razie nigdzie nie przyjmują od Żydów listów zagranicznych. I tak przerwana została łączność z krewnymi za granicą.”, w notatce z 8 lipca dodawał: „Została przerwana łączność [pocztowa] z zagranicą, zakaz ten obejmuje również Polaków” (Kapłan 1964, 120). Z kolei, jak się dowiadujemy z „Gazety Żydowskiej”, już we wrześniu Żydzi ponownie mogli korzystać z usług poczty na placu Napoleona, tyle tylko, że „Żydzi nadający korespondencję zagraniczną winni również posiadać numerki. Aryjczycy po numerki ustawiają się na ulicy po prawej stronie od wejścia, Żydzi – po lewej.” („Gazeta Żydowska” 17 IX 1940).
Ustanawiane przez okupanta zasady korzystania przez ludność żydowską z wymiany pocztowej podlegały ciągłym zmianom. Bywało, że kolejne regulacje przeczyły całkowicie tym wcześniej obowiązującym. Korespondujący z zagranicą zmuszeni byli zatem monitorować aktualne spisy krajów nieprzyjacielskich, by dowiedzieć się czy łączność z określonymi terenami jest jeszcze zachowana (Sakowska 1963, 99). Przykładowo – na początku sierpnia 1941 r. „Gazeta Żydowska” informowała: „Wobec licznych zapytań czytelników w sprawie korespondencji ze Wschodem, na podstawie informacji uzyskanych ze strony miarodajnej, komunikujemy, że połączenie pocztowe z terenami zajętymi do dnia 22 czerwca br. przez bolszewików nie zostało jeszcze przywrócone.” („Gazeta Żydowska” 1 VIII 1941; „Gazeta Żydowska” 25 VIII 1941). Śledzić należało również zawiadomienia o wciąż na nowo wprowadzanych regułach utrzymywania kontaktu, definiowanych w odniesieniu do każdego kraju/ regionu z osobna. „Gazeta Żydowska” informowała o przepisach komunikacji pocztowej z mieszkańcami Alzacji, Lotaryngii i Luksemburga („Gazeta Żydowska” 8 XI 1940), okupowanej Francji („Gazeta Żydowska” 19 XI 1940), „terenów polskich przyłączonych do Rosji” („Gazeta Żydowska” 22 XI 1940), Belgradu, Aten i Saloników („Gazeta Żydowska” 17 VI 1941), Rumunii („Gazeta Żydowska” 25 VII 1941, 3 IX 1941, 15 IX 1941), Grecji („za wyjątkiem okręgu: Epir, Wschodnia Macedonia, Tracja i Wyspy Jońskie”) („Gazeta Żydowska” 6 VIII 1941), dystryktu Galicja („Gazeta Żydowska” 17 IX 1941; „Gazeta Żydowska” 22 X 1941; „Gazeta Żydowska” 18 II 1942), państw nadbałtyckich („Gazeta Żydowska” 9 XI 1941; „Gazeta Żydowska” 23 XI 1941; „Gazeta Żydowska” 18 II1942), Białorusi („Gazeta Żydowska” 18 II1942) i Ukrainy („Gazeta Żydowska” 15 IV 1942; „Gazeta Żydowska” 3 V 1942).
Uwagi wymagały także bezustannie modyfikowane ogólne wytyczne dotyczące wysyłki („Przy nadawaniu przesyłek zagranicznych przestrzegane być muszą ściśle obowiązujące w tym kierunku przepisy specjalne” („Gazeta Żydowska” 17 XII 1940)). Określały one procedurę nadawania wiadomości (w lutym 1941 r.: „Zagraniczna korespondencja opuszczona do skrzynek, również nie może być wysłana, gdyż należy ją nadawać osobiście w Biurze [Pocztowym – E.K.-F.].” („Gazeta Żydowska” 21 II 1941); „Korespondencja z neutralną zagranicą nie jest zabronioną. Należy tylko przestrzegać pewnych zasad, tj. nadawać listy otwarte, nieofrankowane, pisać krótko oraz legitymować się przy nadaniu” – odpowiadał w kwietniu 1941 r. na wątpliwości Zeliga Rozenwalda z Chęcin autor „Gazety Żydowskiej” („Gazeta Żydowska” 8 IV 1941), niespełna dwa miesiące później dowiadujemy się, że: „listy zagranicę, nadawane przy okienku na poczcie, muszą być zalepiane” („Gazeta Żydowska” 24 VI 1941); w maju 1942 r. ogłoszono, że: „Wszystkie przesyłki pocztowe do neutralnej zagranicy muszą być oddane przy okienku pocztowym, a oddający musi wykazać się dowodem urzędowym z fotografią (np. pocztowa karta tożsamości, karta rozpoznawcza, paszport). Jeżeli oddający nie jest zarazem nadawcą, to na stronie zewnętrznej koperty musi być podany oprócz nadawcy także adres oddającego.” („Gazeta Żydowska” 13 V 1942), „Naklejanie znaczków pocztowych przez nadawcę na przesyłkach pocztowych jest wzbronione.” („Gazeta Żydowska” 13 V 1942)).
Przepisy dekretowały wysokość koniecznych opłat, dopuszczały – bądź nie – wysyłkę określonych form listów i kart pocztowych. W grudniu 1941 r. opublikowany został komunikat: „Teraz za granicę wolno wysłać tylko pocztówki z nadrukowanym znaczkiem 30-groszowym. Listów nie można wysyłać za granicę.” („Gazeta Żydowska” 10 XII 1941). Na mocy umowy pomiędzy Juderatem warszawskim a DPO z 15 stycznia 1941 r. i Zarządzeń o ruchu pocztowym Żydów zabroniona została wysyłka listów zagranicę, wiadomo jednak, że jeszcze w drugiej połowie 1941 r. wychodziły z Warszawy listy np. do Nowego Jorku, czego dowodzą listy zgromadzone w kolekcji Finkelsztejnów. Przeczy temu także komunikat z maja 1942 r., z którego jasno wynika, że listy są dopuszczone do obrotu pocztowego z zagranicą neutralną. Ograniczenia obowiązywały najpewniej jedynie w ruchu pocztowym z określonymi krajami, lub tylko przez pewien czas (Sakowska 1963, 99; Koźmińska-Frejlak 2012, 399, 411, 415; „Gazeta Żydowska” 13 V 1942).
Szczegółowe zalecenia drobiazgowo definiowały „właściwy” sposób adresowania przesyłek („[…] zarządził kierownik Poczty Wschodnio-Niemieckiej, by przy wszystkich nazwach miejscowości dopisywać również nazwę danego okręgu. Nie można więc w przyszłości pisać jedynie: Kielce (pojmowane często, szczególnie przy piśmie niewyraźnym mylnie za nazwę miasta Kiel), tylko Kielce Okręg radomski, oraz dodać dla zupełnej pewności dopisek: »General Gouvernement«.” („Gazeta Żydowska” 15 XI 1940): „Wszystkie przesyłki do zagranicy neutralnej muszą na zewnętrznej stronie zawierać całkowity adres nadawcy (imię, nazwisko, stałe miejsce zamieszkania i ulicę” („Gazeta Żydowska” 13 V 1942)), „odpowiedni” format znaczków pocztowych (od 1 sierpnia 1941 r. mogły być używane jedynie „b. polskie znaczki pocztowe z przedrukiem „Generalgouvernement” i godłem niemieckim” oraz „tzw. seria budowlana (wartości od 6 gr. do 10 zł)” („Gazeta Żydowska” 7 VII 1941); „Zarządzeniem Władz z Dzielnicy Żydowskiej w Warszawie może być wysyłana wszelka korespondencja z ofrankowaniem znaczkami, jedynie takimi, które posiadają wizerunek jakiegoś gmachu lub krajobrazu. Wszelkie inne znaczki pocztowe z jaką bądź podobizną są do użytku korespondencji wysyłanej z naszej Dzielnicy wzbronione.” („Gazeta Żydowska” 4 II 1942)).
Znaczenia wielokrotnie zmienianych zasad określających dostęp żydowskich mieszkańców Warszawy do korespondencji nie sposób sprowadzić jedynie do ich funkcji represyjnej. Nie mniej ważki bowiem był wpływ tych regulacji na wszystkich ówczesnych użytkowników usług pocztowych. Drobiazgowy charakter ustaleń dekretowanych przez DPO od początku uświadamiał stopień ingerencji rządzących w życie podbitego społeczeństwa. Sankcjonował nową hierarchię i sieć społecznych zależności, ale też pozwalając doświadczyć ich w praktyce – uczył nowych ról i przyporządkowań. Jak zaświadczali żydowscy kronikarze jeszcze przed zamknięciem getta warszawskiego, nieżydowscy Polacy okazali się pilnymi i pojętnymi uczniami. Ludwik Landau, pod koniec czerwca 1940 r., komentując procedurę nadawania listów za granicę pisał: „[…] zaczęło się już różnicowanie narodowościowe, odseparowywanie i załatwianie w dalszej kolejności Żydów. Nastroje prześladowania Żydów znów się wzmogły […]” (Landau 1962, 555).
Mocą prawa gruntowane normy, gdy odnosiły się do spraw dotąd oczywistych – objawiały nie tylko wszechmoc władzy, ale też i całkowitą arbitralność jej posunięć. Nic nie było już oczywiste skoro to, co dotychczas nie budziło wątpliwości, od teraz wymagało umocowania prawnego. Pisał Landau: „Ostatnim wreszcie obwieszczonym z triumfem dobrodziejstwem dla Warszawy jest zawieszenie i wznowienie od 22. VII obsługi skrzynek pocztowych, których ma być zresztą zaledwie 105; brak ich istotnie dawał się bardzo odczuwać, ale mówi się o tym jako o niesłychanym wynalazku: będą opróżniane dwa razy dziennie i w przeciwstawieniu do dawnych skrzynek polskich będą miały podane godziny wyjmowania! Godziny te oczywiście zawsze były i na naszych skrzynkach, a listy wyjmowano co dwie godziny.” (Landau 1962, 598).
Przepisy niemieckie odnosiły się również bezpośrednio do formy i treści przesyłanych wiadomości. Te wysyłane do krajów w stanie wojny z Niemcami miały być skreślone pismem „wyraźnym”, „czytelnym” „w miarę możności maszynowym” („Gazeta Żydowska” 22 III 1942); nie ma wątpliwości, że podobne zasady obowiązywały również w ruchu pocztowym z zagranicą neutralną i okupowaną przez III Rzeszę. Czytamy w majowym wydaniu „Gazety Żydowskiej”: „Pocztówki i listy muszą być pisane wyraźnie i czytelnie, możliwie pismem maszynowym, listy o treści handlowej dopuszczalne są jedynie pismem maszynowym lub drukiem” („Gazeta Żydowska” 13 V 1942). W przypadku listów o treści nie-handlowej należało ograniczać się do 4 stron tekstu („Gazeta Żydowska” 13 V 1942). Zabroniono przekazywania informacji o „o sytuacji wojskowej, gospodarczej lub politycznej, które narażają dobro Rzeszy albo sprzymierzonych lub zaprzyjaźnionych z nią państw.” („Gazeta Żydowska” 13 V 1942).
Zgodnie z pierwszym rozporządzeniem wykonawczym z 31 X 1939 r. o administracji poczt i telegrafów GG, podstawowymi językami korespondencji zarówno krajowej, jak i zagranicznej miał być polski i niemiecki (Sakowska 1963, 99). Nie była to jednak norma bezwzględna, jak informowała „Gazeta Żydowska” w lipcu 1941 roku – w obrocie pocztowym z Rumunią „Napisy na przesyłkach pocztowych mogą być uskutecznione jedynie w języku niemieckim, francuskim, włoskim lub rumuńskim” („Gazeta Żydowska” 25 VII 1941). Nie ma pewności, czy więźniowie gett Generalnego Gubernatorstwa kontaktując się z innymi niż Rumunia krajami (znajdującymi się pod niemiecką okupacją, bądź neutralnymi) również mogli posługiwać się tymi językami. Prawdopodobne jest jednak, że nieco później rozszerzono listę miejsc, do których wolno było pisać nie tylko po polsku i niemiecku. Czytamy w tekście z maja 1942 r.: „Wszystkie przesyłki do zagranicy neutralnej muszą na zewnętrznej stronie zawierać całkowity adres nadawcy (imię, nazwisko, stałe miejsce zamieszkania i ulicę). Jeżeli wiadomość nie jest zredagowana w języku niemieckim, to wybrany język należy zaznaczyć pod podaniem nadawcy.” („Gazeta Żydowska” 13 V 1942). Wiadomo również, że formularze Czerwonego Krzyża używane do kontaktów z bliskimi przebywającymi w: Afryce Południowej, Australii, Egipcie, Francji (obszar nieokupowany), Iraku, Kanadzie, Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii wraz z jej koloniami i krajami mandatowymi (w krajach będących zatem w stanie wojny z Niemcami), mogły być wypełnione po polsku, niemiecku, angielsku lub francusku („Gazeta Żydowska” 18 III 1941). Konsekwentnie natomiast, niemal od początku okupacji niemieckiej, przez cały okres oficjalnego udziału ludności żydowskiej w ruchu pocztowym, surowo zakazane zostało pisanie alfabetem hebrajskim – przesyłki w tym języku miały być po prostu niszczone (Sakowska 1963, 99). Wzbroniono również stosowania „języków sztucznych” jak esperanto oraz „języków tajnych” (Sakowska 1963, 99), pisma stenograficznego i alfabetu dla ociemniałych (Sakowska 1963, 99). Wymienione przez Sakowską ograniczenia wynikały z Zarządzenia Głównego Dowództwa Wehrmachtu z 2 kwietnia 1940 r. i obowiązywały wszystkich mieszkańców III Rzeszy; zostały one przypomniane ludności gett Generalnego Gubernatorstwa w maju 1942 r. („Gazeta Żydowska” 13 V 1942).
Stosowania się do narzuconych przepisami ograniczeń w ruchu pocztowym pilnowała cenzura sprawowana zarówno przez urzędników Judenratu, jak i hitlerowską służbę bezpieczeństwa (Sicherheitsdienst) (Sakowska 1963, 100) („Wszystkie przesyłki podlegają przepisom o ruchu korespondencyjnym z zagranicą i podlegają badaniu cenzury listów zagranicznych. Przesyłki niedopuszczone będą zwracane nadawcy.” („Gazeta Żydowska” 15 IV 1942)). Biuro cenzury miało swoją siedzibę przy ul. Grzybowskiej 27 (Engelking, Leociak, 2013, 398). Z urzędem cenzury pocztowej w getcie współpracowała – zdaniem Emanuela Ringelbluma – „Trzynastka”. Mechanizm i tryb działania cenzury pocztowej wciąż jednak pozostaje mało zbadany, nieco więcej na ten temat wiadomo w odniesieniu do getta łódzkiego (Sakowska 1963, 100). Wiadomo, że i w tym wypadku odnośne regulacje podlegały zmianom – początkowo wychodzące z getta wiadomości sprawdzano w dzielnicy zamkniętej (choć prawdopodobnie także – wyrywkowo przynajmniej – i poza jego granicami) stąd żądanie, by nadający je nie zaklejali kopert. Już w czerwcu 1941 r. dowiadujemy się, że „Urzędnik, przyjmujący przesyłki pocztowe [za granicę – E.K.-F.], nie dokonuje ich cenzury.” („Gazeta Żydowska” 24 VI 1941).
Przepisy dotyczące cenzury bywały zapewne wybiórczo stanowione i wdrażane na użytek komunikacji z określonymi terenami, ale też różnych adresatów (np. określonych obozów – pracy, koncentracyjnych, gett itp.). Pewne jest, że zaraz po zamknięciu getta warszawskiego – a być może wcześniej – jeszcze w listopadzie 1940 r., listy (choć karty pocztowe, jak można sądzić, również) z dzielnicy żydowskiej kierowane poza terytorium Generalnego Gubernatorstwa, przechodziły przez punkt kontroli korespondencji zagranicznej. W kolekcji Finkelsztejnów znajduje się kilka egzemplarzy dołączanej do listów wychodzących z Warszawy, napisanej po niemiecku i wydrukowanej na osobnej kartce informacji punktu; po raz pierwszy wysłana została ona z listem datowanym na 18 listopada 1940 r. („Dla dobra sprawy jest szczególnie pożądane, aby nie tylko na kopercie, ale i na każdej osobnej kartce załączonej do listu napisane było nazwisko i adres nadawcy i odbiorcy.” [Im Interesse der Sache ist es dringend erwünschaft, dass Name und Adresse des Briefempfängers und Absenders nicht nur auf den Umschlag, sondern auch auf eine jede Briefeinlage gesetzt werden. Die Auslandsbriefprüfstelle] (Koźmińska-Frejlak 2012, 157-158)).
Od początku 1940 r. nadawane przez ludność żydowską wiadomości wysyłane z Warszawy regularnie znakowano – poza innymi pieczęciami – w przypadku listów do Nowego Jorku – również stemplem warszawskiego Judenratu, nierzadko też napisem Geöffnet [otwarte] i Geprüft [sprawdzone] (Koźmińska-Frejlak 20012, 37; Koźmińska-Frejlak 2009, 15). Z zachowanych w kolekcji Gelbartów wiadomości wynika, że korespondencja do Rumunii, do adresatów trafiała ostemplowana między innymi również napisami Cenzura Externa, Censurat (Koźmińska-Frejlak 2009, 15). Pierwszy z nich odbijano jeszcze na terenach okupowanej Polski, zapewne w punkcie kontroli korespondencji zagranicznej, drugi – jak można wnosić z brzmienia stempla – po drodze do Rumunii, lub już po dotarciu tam. Nie sposób jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy, w jakim trybie i z jakimi konsekwencjami sprawdzano treść wiadomości. Jeśli uznać – co jest prawdopodobne – że ciągi cyfr (nie udało się niestety jednoznacznie wyjaśnić ich pochodzenia), którymi poznaczona jest duża część wiadomości w kolekcji Gelbartów i kolekcji Finkelsztejnów – czasem wpisane odręcznie, czasem przystemplowane, stanowią ślad działalności cenzorskiej, to przyjąć należałoby, że korespondencja żydowskich mieszkańców Warszawy faktycznie – właściwie niemal w całości podlegała kontroli. Nie jest to jednak równoznaczne z ingerencją w treść wychodzących wiadomości.
„Łączność pocztowa była jedną z tych dziedzin, w których okupant, mimo okrutnego terroru, nie nadążał z egzekwowaniem swych zakazów” – pisała Ruta Sakowska (ARG, t. 1, XXV), nieco dalej zaznaczyła też, że wśród listów zgromadzonych w Archiwum Ringelbluma tylko te wysyłane z obozów pracy noszą ślad cenzury (ARG, t. 1, XXVIII). Sakowska tylko raz natrafiła na przypadek zablokowania przez cenzurę wysyłki listu – rzecz dotyczyła wiadomości Adama Czerniakowa skierowanej do instytucji charytatywnej w Paryżu (Sakowska 1963, 100).
Wiadomo, że mimo wszelkich ograniczających zarządzeń, do adresatów docierały listy, których autorzy posłużyli się kodem, nietrudnym – przy odrobinie cenzorskiego wysiłku – co najmniej do zauważenia, często też i złamania. Sakowska pisała o często „naiwnym kamuflażu”, którym posługiwali się autorzy zdający sprawę z postępującej akcji mordowania kolejnych skupisk żydowskich (ARG, t. 1, XXVIII). W zbiorach Archiwum Ringlebluma przetrwały karty pocztowe wysłane z mniejszych miejscowości, napisane w języku jidysz choć w transkrypcji łacińskiej (Koźmińska-Frejlak 2009, 15). Wiadomo także, że jeszcze przed zamknięciem getta, z Warszawy wychodziły listy zawierające opisy trudów codziennego życia żydowskich Polaków pod okupacją niemiecką, w tym także doświadczanych przez nich prześladowań niemieckich. W Spuściźnie Chaima Finkelsztejna znajduje się list Sońka Kukiełki (internowanego w 1939 r. w obozie żołnierzy polskich w Ipolytarnóc na Węgrzech, krewnego zaprzyjaźnionej z Finkelsztejnami rodziny Rochmanów) do Finkelsztejna. W lutym 1940 r. relacjonował on między innymi: „Wiadomości, jakie ja od nich [Rochmanów z Warszawy – E.K.-F.] otrzymuję, są po prostu straszne. Mróz dochodzi do [-]40 C. Wielkie opady śnieżne uniemożliwiają dowóz węgla i środków żywności. I na dobitek ostatnio wyszło rozporządzenie o przymusowej pracy dla Żydów od lat 16-50.”(AŻIH, 346/23/48, 86, 88).
Narastające z upływem czasu poczucie grozy sytuacji, a wraz z nim świadomość ryzyka związanego z nieprzestrzeganiem narzuconych zasad, skutecznie blokowały piszących przed otwartym przedstawianiem realiów – autocenzura przejmowała funkcje cenzury. Obawa przed cenzurą i zatrzymaniem listu, współkształtowała również sposób, w jaki do Żydów w krajach okupowanych przez Niemców pisali korespondenci z zagranicy – nie zawsze zaznajomieni z lokalnie obowiązującymi ograniczeniami, lub znający je jedynie wyrywkowo. Mowa tu zarówno o mieszkańcach innych terenów okupowanych, osobach osiedlonych na ziemiach wcielonych do III Rzeszy, ale też ludziach przebywających w państwach utrzymujących sojusz z Niemcami czy tych, niezaangażowanych w wojnę.
Utrzymywanie kontaktu ze światem zewnętrznym wiązało się z dużym wysiłkiem. Wymagało zdobywania koniecznych informacji o aktualnych regulacjach, czasu, nakładów finansowych i nierzadko też konkretnych umiejętności. W getcie warszawskim znaczki i druki pocztowe można było nabywać w Składnicy Pocztowej, a – prawdopodobnie dopiero od maja 1941 r. – także w trzech sklepach na terenie żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej. „Dla wygody mieszkańców dzielnicy żyd. znaczki i druki pocztowe, poza Składnicą Pocztową, nabywać można w sklepach: Waldman, Józefińska 30, Dorf. Lwowska 4 oraz Zimetbaum, Limanowskiego 4.” („Gazeta Żydowska” 27 V 1941). Korespondowanie było również kosztowne – wnosząc z zachowanych w kolekcji Finkelsztejnów kopert, we wrześniu 1940 r. za znaczek na list lotniczy z Warszawy do Nowego Jorku trzeba było zapłacić 1 zł 30 gr., wartość znaczków na liście zwykłym lub zwykłym poleconym wahała się od 50 gr., 60 gr. do 1 zł 10 gr.; 30 gr. – kosztował znaczek na kartkę pocztową; dla porównania – we wrześniu 1940 r. 250 g przydzielanego na kartki chleba żytniego kosztowało 50 gr., 300 g kartkowego cukru – 1,50 zł (Engelking, Leociak, 2013 [Aneks do rozdz.: Życie gospodarcze – s. nienumerowane]). W ciągu roku list lotniczy z Warszawy do Nowego Jorku podrożał niemal trzykrotnie podczas gdy cena chleba czy cukru – dwukrotnie (Koźmińska-Frejlak 2012, 381). Zarówno odbiór przesyłek, jak i ich nadawanie wiązało się również z opłatami pobieranymi na rzecz poczty. W lipcu 1941 r. „Gazeta Żydowska” zawiadamiała: „Dział Listowy Składnicy Pocztowej dzielnicy żyd. zaprzestał z dniem 1 lipca br. uwidoczniania na korespondencji wysokości opłat za doręczenia. Odbiorcy korespondencji winni wpłacać listonoszom za doręczenie korespondencji według poniższej taryfy: 1. listy (wzgl. karty) krajowe zwykłe 20 gr, 2. listy (wzgl. karty) zagraniczne zwykłe 30 gr, 3. polecone 30 gr, 4. Express 50 gr, 4. paczki (wzory bez wartości) krajowe 20 gr, 6. paczki (wzory bez wartości) zagraniczne 30 gr […]” („Gazeta Żydowska” 16 VII 1941).
Dodatkową trudność w korespondencji stanowił narzucony prawem język wiadomości. Niezależnie od tego, że, jak szacowano, około 25% żydowskich mieszkańców Polski przed 1939 r. posługiwało się w codziennej praktyce językiem polskim (Koźmińska-Frejlak 2012, 381), wbrew opisywanej przez socjologów, postępującej wśród Polskich Żydów w okresie międzywojennym asymilacji językowej (Tartakower 1938, 140-141), wymóg okupanta, by prowadzić korespondencję po polsku (względnie niemiecku) – a zatem dla wielu – nie-swoimi słowami – bez wątpienia ograniczał ekspresję. Niekiedy całkowicie ją uniemożliwiał, zmuszając do szukania pomocy u pośredników – rodziny, przyjaciół, znajomych, sąsiadów. Zinstytucjonalizowanego wsparcia przy pisaniu listów udzielała najpewniej Centralna Komisja Uchodźców (wyłoniona przez Wydział Ziomkostw podległy Sekcji Opieki nad Uchodźcami i Pogorzelcami Żydowskiej Samopomocy Społecznej Komisja Koordynacyjna) („Zwraca się uwagę przesiedleńców, że pragnący pisać i wysyłać listy do krewnych w krajach neutralnych (Ameryka, Z.S.R.R.) mogą to uczynić za pośrednictwem specjalnego urzędu dla tych spraw przy C.K.U. […]. przedstawiciel wspomnianego urzędu przy Ż.T.O.S. (Jeas-Hias), który ułatwia wysyłkę tych listów. Opłata za wysyłkę listu zagranicę wynosi 1.50. Treść listu jest nieograniczona. Listy przesyła się pocztą lotniczą.” („Gazeta Żydowska” 15 IV 1941). Czasem korespondencję w imieniu rodziny prowadziły wybrane z jej grona osoby, które w miarę swobodnie posługiwały się językiem polskim w piśmie.
Do Warszawy, a później getta warszawskiego można było przysyłać paczki z krajów neutralnych i tych, które nie znajdowały się w stanie wojny z Niemcami (za takie uznawano również kraje okupacji hitlerowskiej). Paczki, z reguły zawierające żywność, wysyłały osoby prywatne, instytucje dobroczynne i wyspecjalizowane w tym firmy (Engelking, Leociak 2013, 404; Sakowska 1993, 47). W 1941 i pierwszej połowie 1942 roku, do getta przychodziła wielka liczba tzw. „paczek listowych” – o wadze do 2 kg. Do czerwca 1941 r. największą część paczek zagranicznych przysyłanych do getta – aż 84% w okresie od grudnia 1940 r. do marca 1941 r. – stanowiły paczki wysyłane ze Związku Radzieckiego. Do getta nadchodziły również paczki m.in. ze Szwecji, Holandii, Rumunii i Szwajcarii. Bardzo wiele paczek z krajów zachodnich przychodziło za pośrednictwem firm portugalskich (Sakowska 1963, 102). Ograniczeniom podlegała natomiast wysyłka paczek z getta. W lutym 1941 r. na polecenie gubernatora dystryktu warszawskiego, Ludwika Fischera całkowicie jej zakazano za wyjątkiem paczek do obozów pracy. Ich spedycją zajmowało się specjalnie w tym celu utworzone Biuro Przesyłek Obozowych przy ul. Mariańskiej, od lipca 1941 r. – przy ul. Leszno 84 (Sakowska 1963, 100-101).
14 sierpnia 1942 r. – w samym środku akcji eksterminacyjnej, w „Gazecie Żydowskiej” ukazał się tekst zatytułowany „Praca naszych pocztowców” („Gazeta Żydowska”, 14 VIII 1942). Jego autorka, F. Zyglerówna, opisywała zasługi pracowników Składnicy Pocztowej w getcie warszawskim, którzy z ogromną dbałością zabiegają, by „list czy paczka nadeszła do Dzielnicy, bezwzględnie dotarła do adresata.” („Gazeta Żydowska”, 14 VIII 1942) „Kontakt ze światem dawał zawsze poczucie nieistotności przestrzeni, która została przecież całkowicie podporządkowana woli człowieka. Tym bardziej dziś paczka lub list tworzą silny i trwały węzeł przyjaźni i serdeczności wzajemnej.” – pisała Zyglerówna w przedostatnim, podsumowującym akapicie swojego tekstu. („Gazeta Żydowska”, 14 VIII 1942)
Z wyjątkiem tygodniowej blokady pocztowej, poczta działała do końca istnienia getta. Najprawdopodobniej jednak, jak wynika ze sprawozdań warszawskiego Judenratu, od rozpoczęcia wywózek, w lipcu 1942 r. listy jej mieszkańców nie wychodziły poza granice dzielnicy zamkniętej. Ewentualnie – „dla dezorientacji wysyłano pojedyncze listy” (Sakowska 1963, 107) W październiku 1942 r. – uwięzieni w getcie warszawskim ludzie przekazywali – dziennie – około 100-150 listów (mowa o wiadomościach krajowych) i kilkanaście kart pocztowych adresowanych za granicę (ARG, t. 33, 117). Co się stało z zatrzymanymi wiadomościami nie wiadomo, przypuszczalnie nie przetrwały wojny. Podobny schemat działania powtarzał się w przypadku kolejnych likwidowanych skupisk żydowskich. Wywózka ich mieszkańców do obozów zagłady, kładła kres oficjalnemu bytowaniu osób uznanych za Żydów w jakkolwiek pojmowanej przestrzeni publicznej danego regionu. Od tej pory, prawo niemieckie sankcjonując nie-istnienie Żydów na tym obszarze nie przewidywało już możliwości prowadzenia przez nich korespondencji.
Sądząc na podstawie wyrywkowych tylko danych dotyczących ruchu pocztowego (wiadomo, że w getcie warszawskim, pomiędzy 31 stycznia a 20 lutego 1941 r. przyjęto od nadawców 7050 listów i pakiecików poleconych oraz 22.007 kartek zagranicznych (Kazimierski 2012, 624), z kolei w okresie 21-27 lutego 1941 r. przyjęto od nadawców 2115 listów i pakiecików i 8553 kartki zagraniczne (Kazimierski 2012, 637), z zachowanych statystyk Rady Żydowskiej dotyczących ruchu pocztowego w pierwszym kwartale 1941 r. wynika, że w tym okresie – w sumie – przyjęto 18 755 listów i pakiecików poleconych oraz 72 899 kartek zagranicznych (https://polona2.pl/item/korespondencja-wewnetrzna-nr-15,OTgwNjA3OTk/22/#item) pomiędzy 1 a 15 maja 1941 r. z getta wyszło 29 040 kart zagranicznych („Gazeta Żydowska” 30 V 1941), w pierwszych dwóch tygodniach sierpnia 1941 r. „przyjęto: 2 491 listów i kartek poleconych, 7 296 kartek zagranicznych” („Gazeta Żydowska” 15 VIII 1941), w styczniu 1942 wysłano z Dzielnicy Żydowskiej – 160 215 zwykłych listów i kartek, 2968 listów poleconych, 12 684 kartek zagranicznych („Gazeta Żydowska” 18 II 1942), w maju 1941 r. z getta krakowskiego wyszło 300 listów pocztowych i 2423 listy zagraniczne („Gazeta Żydowska” 14 VII 1941)) liczbę wiadomości, które – w sumie – przez cały okres 1939-1942/43 – zostały wysłane z rozproszonych po okupowanych przez Niemców, mniej lub bardziej zamkniętych skupisk ludności żydowskiej szacować można na kilka milionów. Trudno ocenić, ile z nich przetrwało wojnę. Niewątpliwie większą szansę, by się zachować miały listy przesłane zagranicę. Nawet jeśli przyjąć, że stanowiły one tylko pewną część wszystkich wysłanych wiadomości i że – do dziś – z różnych względów ocalała jedynie czwarta ich część, to wciąż mowa o dziesiątkach, a może nawet setkach tysięcy ocalałych listów i kart pocztowych.
Encyklopedia getta warszawskiego jest efektem wieloletniego projektu badawczego prowadzonego w Żydowskim Instytucie Historycznym w ramach grantu Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. To kompendium wiedzy o getcie warszawskim, łączące dotychczasowe ustalenia z najnowszymi badaniami naukowców. Wybrane w publikacji hasła dotyczą najważniejszych instytucji getta warszawskiego: zarówno oficjalnych (np. Rada Żydowska), działających jawnie (np. Toporol czy ŻTOS), jak i konspiracyjnych (np. partie polityczne czy podziemne organizacje), a także najważniejszych wydarzeń w historii getta: jego utworzenia, wielkiej akcji likwidacyjnej czy powstania w getcie. Encyklopedia stanowi syntezę wszystkich prac nad pełną edycją Archiwum Ringelbluma, w jej zakres weszły również inne kolekcje archiwalne ŻIH oraz opublikowane materiały źródłowe i wspomnieniowe dotyczące getta warszawskiego i Zagłady.