Ponad 2 tysiące haseł dotyczących historii i życia codziennego w getcie warszawskim – wirtualne kompendium wiedzy na temat zamkniętej dzielnicy żydowskiej w Warszawie jest już dostępne. Ponadto, wybór haseł został wydany w wersji książkowej.
Pierwsze punkty, przeznaczone dla uchodźców i pogorzelców powstały w czasie walk we wrześniu 1939 r. Komisja Koordynacyjna (późniejsza ŻSS-KK) utworzyła 54 punkty na terenie tzw. dzielnicy północnej, gdzie operowała; liczbę ich mieszkańców oceniano później na 7 tys. (ARG, t. 27, 5-6). Te tymczasowe schroniska zamknięto po ustaniu działań wojennych, niemniej szybko musiano wznowić akcję zakładania punktów z powodu napływu do Warszawy Żydów przymusowo wysiedlonych z ziem wcielonych do Rzeszy. 1 stycznia 1940 r. ŻSS-KK prowadziła już 110 punktów dla niemal 5400 osób; w marcu było ich 126, w maju 108, latem – 90. W sumie mieszkało w nich 5-7 tys. bezdomnych (ARG, t. 27, 1003, 1009-1010).
W lipcu i sierpniu 1940 r. do Warszawy przybyło ok. 3,5 tys. Żydów wypędzonych z Krakowa. Ponieważ ŻSS-KK nie była w stanie im pomóc, zakwaterowaniem zajęła się Rada Żydowska. Krakowianie musieli zostać osiedleni na tzw. obszarze zagrożonym epidemią, czyli terenie przyszłego getta, co dodatkowo utrudniało sprawę. Judenrat utworzył wtedy własne punkty: we wrześniu 1940 r. było ich 9, w których zakwaterowano 1349 osób (Ludność żydowska w Warszawie 2012, 439).
Największa rozbudowa sieci punktów miała miejsce po przybyciu do getta 50 tys. przesiedleńców z miasteczek zachodniej części dystryktu warszawskiego w okresie od końca stycznia do końca marca 1941 r. Zarówno punkty dawnej ŻSS-KK (w tym czasie prowadziło je już Żydowskie Towarzystwo Opieki Społecznej ŻTOS), jak i Rady Żydowskiej były przepełnione. Międzyinstytucjonalna Komisja dla Spraw Przesiedleńców zajęła się intensywnym wyszukiwaniem wolnych lokali w getcie. Do połowy marca powstało 70 nowych punktów, głównie w pojedynczych mieszkaniach. Wyjątek stanowiły budynki przy ul. Dzikiej i Stawki, które w tym czasie zostały włączone do getta i w całości przeznaczone dla nowo przybyłych przesiedleńców. Teren ten nazywano miasteczkiem uchodźców. W nowych punktach zamieszkało prawie 8,5 tys. ludzi; ogółem w końcu marca 1941 r. w 193 punktach przebywało ponad 17,5 tys. osób. Była to najwyższa liczba mieszkańców punktów w historii getta (AŻIH, 211/1075, 8, 10, 16; 211/1077, 26).
Z czasem liczba ta malała: pierwszym powodem była ogromna śmiertelność mieszkańców punktów, drugim – fatalny stan sanitarny lokali, co sprawiało, że ludzie starali się przenosić w inne miejsca. W listopadzie 1941 r. w 128 punktach w getcie mieszkało już tylko 9588 osób, w czerwcu 1942 – 8060 (Pups-Sakowska 1968, 89).W 1939 r. zarząd nad punktami sprawowała Żydowska Samopomoc Społeczna – Komisja Koordynacyjna, w której powstała Sekcja Opieki nad Uchodźcami i Pogorzelcami, a w niej z kolei – Wydział Domów dla Uchodźców. Od października 1940 r. Sekcja była częścią ŻTOS. W lipcu 1940 r., gdy powstały punkty Rady Żydowskiej, zarządzała nimi jego agenda, Referat Uchodźców w Biurze Akcji Doraźnych. Od 20 stycznia 1941 r. przy Judenracie działała Komisja dla Spraw Przesiedleńców, złożona z przedstawicieli Judenratu, ŻTOS, TOZ (Towarzystwa Ochrony Zdrowia) i CENTOS (Związek Towarzystw Opieki nad Sierotami i Dziećmi Żydowskimi „CENTOS”) , która zajmowała się wyszukiwaniem lokali na punkty i ich dostosowaniem do mieszkania, podczas gdy kwestie wyżywienia przesiedleńców w punktach pozostały w gestii ŻTOS. Zarządzanie punktami przez trzy ciała powodowało chaos i zmniejszenie i tak niskiej efektywności. Z inicjatywy Gamzeja (Gustawa) Wielikowskiego 1 listopada 1941 r. wszystkie trzy zlikwidowano i utworzono jedną Komisję dla Spraw Uchodźców, scalając zarząd nad punktami. Jej kierownikiem został Wielikowski (Pups-Sakowska 1968, 80-81; Ludność żydowska w Warszawie 2012, 380; AŻIH, 211/130, 33-34).
Przedstawicielami organizacji opiekuńczych w punktach byli ich kierownicy. Zajmowali się ewidencją, rozdziałem darów pomocy, czystością na punkcie, a przede wszystkimi byli pośrednikami między mieszkańcami punktów a organizacjami pomocowymi: raportowali o stanie punktów, ubiegali się o przydziały żywności i innych dóbr. Przynajmniej wiosną 1941 r. na jednego kierownika przypadało po kilka, a nawet kilkanaście punktów, nie byli więc stale obecni na miejscu(AŻIH, 211/1079, 33-35). Ponadto ŻTOS poprzez komitety dzielnicowe ustanawiał patronaty nad punktami, najczęściej złożone z przedstawicieli okolicznych komitetów domowych, których zadaniem były zbiórki żywności i pieniędzy na rzecz punktów.
Organizacją zaangażowaną od początku w pomoc dla punktów w zakresie sanitarno-medycznym, był TOZ. W marcu 1940 r. rolę tę przejął Wydział do Walki z Epidemiami ŻSS-KK. Organizacje te obsługiwały wyłącznie punkty ŻSS-KK, powstające później punkty Judenratu pozostawały pod nadzorem jej Sanitariatu. Po likwidacji Wydziału do Walki z Epidemiami, w TOZ-ie powstał osobny referat sanitarny opieki nad uchodźcami. W związku z falą przesiedleń w 1941 r. i rozbudową punktów, TOZ objął pomocą wszystkie punkty ŻTOS i Komisji dla Spraw Przesiedleńców (11,5 tys. mieszkańców). Dopiero w listopadzie 1941 r., po scaleniu zarządzania pomocą dla przesiedleńców, TOZ przejął też nadzór sanitarny i pomoc lekarską dla mieszkańców punktów Judenratu (ARG, t. 27, 824-825).
Na początku okupacji punkty powstawały pospiesznie w nieczynnych bóżnicach, szkołach żydowskich, teatrach i kinach. Nie były one dostosowane do mieszkania, nie miały wystarczającej ilości sanitariatów i kuchni, mebli, pieców, wyposażenia takiego jak pościel czy naczynia. Ponadto często były zniszczone w wyniku działań wojennych, z oknami bez szyb, uszkodzoną kanalizacją, siecią elektryczną i gazową. Mimo to kandydatów do mieszkania w punktach było bardzo wielu: w jednym pomieszczeniu lokowano zatem nawet 50-60 osób. W połowie grudnia 1939 r. przedstawiciele Jointu (American Joint Distribution Committee, główny sponsor ŻSS-KK) przeprowadzili inspekcje w punktach i nakazali zmiany. Część punktów zamknięto, otwarto za to nowe, o wyższym standardzie (ARG, t. 27, 370-371).
Wiosną i latem 1940 r. otwarto pięć tzw. punktów wzorowych: przy ul. Leszno 14, Miłej 2, Długiej 27, Długiej 29, Nowolipki 25. Zajmowały one całe budynki lub całe piętra, których lokale wyremontowano za pieniądze Jointu, zaopatrzono w kuchnie, łazienki, prysznice, pralnie, magazyny, izolatki, świetlice. W każdym umieszczano przesiedleńców tylko z kilku miejscowości, tworzono samorządy, a nawet warsztaty pracy. Na Długiej 27 oficjalnie jako punkt dla przesiedleńców znajdował się kibuc organizacji młodzieżowej Hanoar Hacyjoni, zamieszkały przez około setkę młodych ludzi, którzy gospodarowali razem, zarabiali na wspólne utrzymanie, założyli nawet niewielkie warsztaty rzemieślnicze (Gazeta Żydowska 13/1940). Oczywiście warunki w przeciętnym punkcie były znacznie gorsze. W raportach wizytatorów punktów, dr Berlisa i dr Szachnerowicza z lutego 1940 r. powtarzają się uwagi o braku prycz, pościeli, sienników, naczyń, wybitych szybach, panującym brudzie i zdarzających się wszawicy i świerzbie (AŻIH, 210/58, 1-9).
Wszelkie próby poprawy warunków w punktach udaremniło ostatecznie zamknięcie getta. Przesiedleńcy przybyli zimą i wiosną 1941 r. trafiali do domów wcześniej uznanych za nienadające się do mieszkania, do nowo przyłączonych do getta budynków na Stawkach i Dzikiej, zdewastowanych przez poprzednich mieszkańców, bądź do z trudem wygospodarowanych pojedynczych mieszkań. W punktach brakowało wszystkiego: czynnych ubikacji, pieców, szyb w oknach, prycz, sienników, mebli, pościeli, naczyń. Zazwyczaj nie były ogrzewane i sprzątane. Braki usiłowała uzupełnić Komisja dla Spraw Przesiedleńców, niemniej nie miała znaczących możliwości finansowych. Mimo fatalnych warunków, punkty były niewyobrażalnie przepełnione, bo dla przesiedleńców nie było miejsca w getcie. Brud i ciasnota sprzyjały szybkiemu rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych. Ogromną śmiertelność w punktach powodował jednak przede wszystkim głód: nawet 80%. Śmiertelność w punktach była ponad trzy razy wyższa niż śmiertelność ogółu ludności getta (Pups-Sakowska 1968, 88-89, 100).
Wstrząsający opis stanu punktu na Stawkach 9 zawarł w swoim raporcie W. Braun, inspektor Komisji dla Spraw Uchodźców: „W sobotę dnia 24 stycznia 1942 r. odwiedziłem wraz z p. Icchokiem Kacenelsonem punkt dla uchodźców przy ul. Stawki 9. Już pierwsze wejście na podwórze robi okropne wrażenie: całe podwórze jest jednym strasznym śmietnikiem; z okien i klatek schodowych spływa kał ludzki, gdyż wskutek braku kanalizacji i jakichkolwiek specjalnych ubikacji mieszkańcy punktu załatwiają swoje czynności fizjologiczne przez okna. Wchodząc do sieni, gdzie znajduje się biuro punktu, ogarnia tak duszące i zanieczyszczone powietrze, że zaledwie można oddychać. Kierownik punktu oprowadzał nas po różnych pokojach punktu zamieszkałych przez uchodźców. Obraz tych pokoi jest trudny do opisania. Ani jeden pokój nie był przez całą zimę opalony, brud w pokojach jest straszliwy, tu i ówdzie widać tylko czarną pościel na pryczach, pod którą skupione są przeważnie dzieci, które nie mają butów ani koszul, ani wreszcie sił do poruszania się. […] Śmiertelność w styczniu objęła 226 osób, w tym 68 dzieci; procentowo stanowi to 25% dorosłych i 12% dzieci” (ARG, t. 27, 960). Takie opisy pojawiają się w wielu raportach, dziennikach i pamiętnikach z getta.
Zważywszy na to, jak wyglądało życie w punktach, pomoc instytucji opieki społecznej dla ich mieszkańców wydaje się – i była – znikoma. Niemniej próbowały one w pewnym możliwym zakresie ratować przesiedleńców przed chorobami i śmiercią głodową. Od początku wojny ŻSS-KK wydawała mieszkańcom swoich punktów chleb i inne suche produkty (ARG, t. 27, 422). Przesiedleńcy drugiej fali, ze stycznia-marca 1941 r. długo musieli czekać na wydanie kart aprowizacyjnych, dlatego też ich wyżywienie musiał przejąć ŻTOS. Produkty na ten cel miało dostarczyć Transferstelle, jednak transporty żywności stale się opóźniały. W okresie intensywnego napływu przesiedleńców ŻTOS wysyłał kotły zupy oraz produkty suche do punktów, zabierając je kuchniom ludowym. Ilości jednak stale malały: w styczniu 1941 r. ŻTOS rozdał 5062,9 kg produktów takich jak kartofle, kasza, zacierki, cukier, natomiast w lutym 4361,31 kg, a w marcu tylko 3097,19 kg (AŻIH, 211/1073, 32; 211/1075, 19; 211/1078, 31).
W późniejszym okresie ŻTOS nadal wysyłał do punktów pewne ilości żywności, przede wszystkim chleb. W okresie centralnej Akcji Dożywiania Ludności poziom wyżywienia tymczasowo poprawił się: dostarczano też cukier i inne produkty. Walczono o ustabilizowanie ilości chleba przydzielanego przez centralne instytucje getta na poziomie 13 tys. kg miesięcznie – i we wrześniu to się udało na stałe. Oznaczało to mniej więcej 12,5 dkg chleba dziennie dla każdego mieszkańca punktu. Był to przydział niewielki; inne produkty trafiały do punktów w jeszcze mniejszych ilościach, a z czasem wręcz kuriozalnych: w czerwcu 1942 r. wszystkie punkty dostały do podziału m.in. 1 kg herbaty, 220 g (gram!) sacharyny, 250 g mąki, 12 kg jabłek (AŻIH, 211A/248; ARG, t. 27, 1038, 1086; Sakowska 1968, 91).
Innym źródłem pomocy dla punktów były komitety domowe i tworzone z nich patronaty. Ich działalność obejmowała dostarczanie zup w ramach akcji samopomocowej „talerz zupy” oraz produktów suchych z „akcji koszykowej”. We wrześniu 1940 r. w ŻSS-KK powstała Centralna Komisja Aprowizacyjna, która miała koordynować ten rodzaj pomocy żywnościowej komitetów domowych. Z późniejszego okresu zachowały się drobiazgowe wyliczenia Centralnej Komisji Patronatów ŻTOS, ile „talerzy zupy” i kromek chleba trafiło do punktów z darów komitetów domowych. Przeciętnie było 1100-1200 kg chleba miesięcznie (ok. 40 kg dziennie na wszystkie punkty); liczba zup była bardzo różna: w sierpniu 1941 r. zebrano 16988 (566 dziennie), w maju 1942 r. – 10663 (355 dziennie). Nie była to zatem pomoc znacząca (AŻIH, 211A/246, 211A/248; ARG, t. 27, 486, 1064; Ludność żydowska w Warszawie 2012, 1047).
Wspomniana pomoc lekarsko-sanitarna TOZ-u polegała początkowo na kontroli czystości punktów, przeprowadzaniu dezynfekcji i dezynsekcji, przydzielaniu środków odkażających, wysyłaniu ludzi do kąpieli, a nawet na przydziałach dodatkowej żywności. Punkty były systematycznie wizytowane przez lekarzy, którzy później zgłaszali w ŻSS-KK zapotrzebowanie na sprzęty; wysyłali też chorych do przychodni i szpitali. W getcie TOZ podzielił punkty na 22 rejony, w każdym był jeden punkt centralny, w którym codziennie dyżurował lekarz. W punkcie centralnym była apteczka, gdzie wydawano leki bezpłatnie. Mieszkańcy punktów mieli też prawo do zniżki 70% na te leki, których nie było w apteczkach punktów. Poza tym lekarze i pielęgniarki stale odwiedzali punkty. W raporcie TOZ za 1941 r. opisano to następująco: „Lekarz w zasadzie wizytuje punkty co drugi dzień, punkty o liczniejszym składzie (powyżej 100 osób) odwiedzane są codziennie, udziela pomocy lekarskiej podopiecznym, roztacza opiekę lekarską nad chronicznie chorymi (gruźlica), kwalifikuje chorych do szpitala, kieruje do kąpieli, zarządza dezynfekcję i dezynsekcję punktów. Pielęgniarka odwiedza przydzielone jej punkty codziennie, wykonuje zarządzenia lekarskie (opatrunki, zastrzyki, rozdawnictwo leków, środków dezynfekcyjnych), prowadzi pogadanki z podopiecznymi o higienie ogólnej i osobistej i dba o stan sanitarno-higieniczny lokalu” (ARG, t. 27, 825).
Już w 1939 r. CENTOS zaczął zakładać świetlice w punktach dla przesiedleńców i uchodźców. Na początku ich celem było zorganizowanie paru godzin zabaw, pogadanek i nauki zasad higieny i drobnych prac gospodarskich (AŻIH, 210/44, 3-5). W czerwcu 1940 r. działały 22 świetlice dla onad 800 dzieci; od tego czasu ich liczba malała, bo CENTOS nie był w stanie ich utrzymać. Dopiero po przybyciu przesiedleńców drugiej fali liczba świetlic wzrosła – w kwietniu 1941 r. do 21 dla 1600, a w grudniu – 24 dla 2608 dzieci, choć do podawanych w sprawozdaniech liczb podopiecznych należy podchodzić ostrożnie: prawdopodobnie były to ogólne liczby dzieci w punktach objętych opieką CENTOS-u, a nie faktycznie uczęszczających do świetlic. Punkty odwiedzały też tzw. lotne świetliczanki, które nadzorowały dożywianie i monitorowały stan dzieci w tych punktach, gdzie nie było świetlicy. W grudniu 1941 r. było ich 16 (211/10, 50; 211/14, 34; ARG, t. 14, 149-150).
W getcie zakres pracy świetliczanek bardzo się rozszerzył. Przede wszystkim musiały same dostarczać z kuchni ludowych dwa posiłki (śniadanie i obiad) bezpośrednio do punktu i zadbać o ich sprawiedliwe rozdzielenie. Od czerwca 1941 r. CENTOS wysyłał dla dzieci w punktach osobne przydziały żywności, inne niż dostawali dorośli ze ŻTOS; była ona bardziej odżywcza i urozmaicona. Dlatego też świetliczanki musiały nieraz walczyć z pozostałymi członkami rodziny dziecka, by nie zabrali mu posiłku. Chorych karmiły same. W świetlicy uczyły dzieci kultury spożywania posiłku, sprzątania po sobie, przeprowadzały kąpiele, robiły gimnastykę, organizowały zabawy, śpiew, czytanie bajek i naukę. W zależności od wysokości przydziałów żywności i stanu wygłodzenia dzieci zadania te udawały się lub nie. Zachowane w Archiwum Ringelbluma raporty świetliczanek są wstrząsającym zapisem losu dzieci w punktach i heroicznych wysiłków opiekunek, by je uratować od głodu, demoralizacji i przewczesnej dorosłości (ARG, t. 2, 183-239).
Zalman Skałow w napisanym w getcie reportażu Spacer po punktach przytaczał szczegóły, które pozwalają spojrzeć na życie w punktach bardziej od wewnątrz. W punkcie na Ogrodowej 27 działało kółko samokształceniowe młodzieży, która broniąc się przed załamaniem psychicznym urządzała odczyty na różne tematy. W punkcie na Dzikiej 3 dwie osoby z własnej inicjatywy zajmowały się przenoszeniem zmarłych do osobnego pomieszczenia, a chorych tyfusowych do szpitala. W tym samym punkcie powtarzały się naloty żydowskich policjantów, którzy wywlekali mieszkańców rzekomo do przymusowej kąpieli, faktycznie – potrzebowali przetekstu, żeby wyjść z getta na szmugiel (łaźnia znajdowała się poza jego granicami). Skałow zanotował też taki obrazek: do punktu przynoszono zupę w kotłach, a ludzie już godzinę wcześniej czekali z naczyniami w dłoniach na ulicy, wypatrując posiłku. W punkcie na Dzielnej 61 zaobserwował ostre podziały społeczne: najbiedniejszych umieszczono na najwyższym, czwartym piętrze; każde mieszkania izolowało się od innych, panowała nieufność i niechęć, a także strach przed zarażeniem tyfusem; część mieszkańców znalazła pracę: ich dzieci, choć nie dojadały, śpiewały i tańczyły; przytacza kłótnię między matką o dzieckiem o nierówny podział zupy. Wspomina też Abramka Kohna, mądrego chłopaka z dworu cadyka aleksandrowskiego, który w punkcie stale czytał książki. Opisuje kuriozalną scenę, jak żydowscy przesiedleńcy w punkcie na Smoczej czytają artykuł Das Reich o odpowiedzialności Żydów za wojnę (ARG, t. 26, dok. 83). Reportaż Skałowa jest unikalny, bo pokazuje toczące się w punktach życie – życie ludzi głodujących i życie w cieniu bardzo bliskiej śmierci.
Encyklopedia getta warszawskiego jest efektem wieloletniego projektu badawczego prowadzonego w Żydowskim Instytucie Historycznym w ramach grantu Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. To kompendium wiedzy o getcie warszawskim, łączące dotychczasowe ustalenia z najnowszymi badaniami naukowców. Wybrane w publikacji hasła dotyczą najważniejszych instytucji getta warszawskiego: zarówno oficjalnych (np. Rada Żydowska), działających jawnie (np. Toporol czy ŻTOS), jak i konspiracyjnych (np. partie polityczne czy podziemne organizacje), a także najważniejszych wydarzeń w historii getta: jego utworzenia, wielkiej akcji likwidacyjnej czy powstania w getcie. Encyklopedia stanowi syntezę wszystkich prac nad pełną edycją Archiwum Ringelbluma, w jej zakres weszły również inne kolekcje archiwalne ŻIH oraz opublikowane materiały źródłowe i wspomnieniowe dotyczące getta warszawskiego i Zagłady.